George Russell przekonuje, że jego czas w Formule 1 jeszcze przyjdzie. Zdaje sobie jednak sprawę, że dotychczas… miał pecha.
George Russell wszedł do Formuły 1 w sezonie 2019 w najgorszej ekipie stawki – Williamsie. Musiał tam czekać na swoją szansę w Mercedesie aż 3 lata. Gdy wreszcie nadeszła, Mercedes po raz pierwszy od ośmiu sezonów nie miał najlepszego bolidu.
Obecnie Mercedes ma przebłyski świetnej formy, ale i tak George ma na koncie dopiero 2 zwycięstwa i 3 pole position.
„Jeżeli trzy ostatnie sezony byłyby w innej erze, prawdopodobnie miałbym 20 zwycięstw i pole positions w moim dorobku i walczyłbym przez te lata o mistrzostwo świata” – mówi Russell.
„To jest czas Maxa, jego era. Ale nie ma gwarancji, że w każdym kolejnym sezonie będzie walczył o tytuł. Kto wie, co będzie dalej? Moim zadaniem jest upewnić się, że będę gotów, gdy okazja nadejdzie” – zaznacza George.
Kierowca wie jednak, że ma jeszcze sporo czasu i w końcu powinien doczekać się szansy na regularne wygrywanie.
„Mój czas przyjdzie. Gdy patrzę na Fernando Alonso czy Lewisa Hamiltona, myślę sobie, że przede mną dobre 17 czy 20 lat w Formule 1. Wszyscy w pewnym momencie mamy swoją szansę” – mówi George.
„W wieku 16 lat przekonałem się, że życie nie jest tak proste, jak się myślało jako dziecko i nie można było już opierać się wyłącznie na szybkości i talencie. Trzeba było czegoś więcej. Szczerze mówiąc, to były bardzo wymagające i trudne dwa lata dla mnie, gdy nie znałem swojej przyszłości, ale bardzo mocno przydał mi się ten okres teraz” – dodaje Russell.
Na podstawie: planetf1.com