Formuła 1 po raz kolejny idzie na rękę Audi. Tym razem chodzi o pieniądze i lokalizację ekipy.
Wejście Audi z zespołem fabrycznym jest dużym wydarzeniem dla F1 choć sam projekt nie wygląda na realizowany w najlepszy sposób.
Formuła 1 zrobiła kilka wyjątków dla koncernu Volkswagena, rezygnując między innymi z MGUH w jednostkach napędowych.
Audi po przejęciu Saubera, będzie miało swoją siedzibę w Hinwil w Szwajcarii, gdzie koszty pracy są około 40% wyższe niż w Wielkiej Brytanii czy Włoszech, gdzie siedziby ma pozostałe 9 ekip.
W związku z tym Audi dwa lata temu wystąpiło z wnioskiem o zwiększenie dla niego limitów budżetowych w porównaniu z innymi ekipami. Na ostatnim posiedzeniu Światowej Rady Sportów Motorowych wreszcie przegłosowano tę zmianę.
Co więcej, ze względu na inflację, limity budżetowe zostały podniesione dość znacznie – z obecnych $135 mln do aż $215 mln.
FIA zapewnia, że biorąc pod uwagę inflację z kilku ostatnich lat, realne zwiększenie możliwości wydatkowych zespołów nie będzie tak duże jak się wydaje, patrząc na same kwoty.
Nie wiadomo jeszcze, ile będzie wynosił limit budżetowy dla Audi. Będzie to dyskutowane w najbliższych 3 miesiącach.
Według Matti Binotto, szefa operacyjnego Audi, gdyby limit dla jego zespołu nie został zwiększony, Audi nie byłoby w stanie być konkurencyjne w Formule 1. Jak wyliczyła ekipa, na samych kosztach pracy zespół traci około $20 mln do rywali.
Zastanawia jedynie, że przez ostatnie lata w Formule 1, takiej zgody nie udało się wywalczyć Sauberowi.


