Dokładnie dekadę temu na torze Suzuka doszło do śmiertelnego w skutkach wypadku Julesa Bianchi. W tym czasie wiele w Formule 1 się zmieniło.
GP Japonii 2014
Formuła 1 zmieniła się na dobre na 42. okrążeniu tego wyścigu. Z toru wypadł Adrian Sutil i wywieszone zostały podwójne żółte flagi, które oznaczają konieczność znacznego zwolenienia, a nawet zatrzymania się na torze.
Dźwig ściągał auto Sutila ze żwirowej pułapki. Gdy na następnym okrążeniu Bianchi dojechał do 7. zakrętu, niestety nie zwolnił wystarczająco i wypadł w niemal tym samym miejscu co Sutil przy prędkości 213 km/h.
Auto Bianchi uderzyło w koło dźwigu z prędkością 123 km/h. Wygenerowało to przeciążenie chwilowe wynoszące 254G. Bianchi nie odpowiedział na wezwanie inżyniera. Po wydobyciu z bolidu został przewieziony do szpitala Yokkaichi. W listopadzie, gdy zaczął oddychać samodzielnie, został przetransportowy do Nicei. Lekarze określali jego stan jako krytyczny, a miesiące leczenia nie przynosiły żadnych efektów.
Z powodu uszkodzenia mózgu, Bianchi zmarł 17 lipca 2015 roku.
Skutki
To była pierwsza śmierć w Formule 1 od wypadku Ayrtona Senny w 1994 roku. Wywołała ona mnóstwo dyskusji wśród kibiców, dziennikarzy i władz serii. Co najważniejsze, zapoczątkowała ona duże zmiany w F1, poprzedzone szczegółowym raportem.
Najgłośniejszym i najważniejszym następstwem tamtych wydarzeń jest stworzenie systemu halo, który został wprowadzony w Formule 1 oraz wszystkich najważniejszych seriach juniorskich. Od tamtego czasu umieszczony nad głową kierowcy system wielokrotnie uchronił kierowców przed poważnymi obrażeniami.
Warto jednak podkreślić, że ustalenia FIA wskazują, że nawet gdyby system halo był obecny w F1 podczas wypadku Bianchi, nie uchroniłby kierowcy Marussii przed śmiercią.
Dlatego z czasem wprowadzono w Formule 1 kolejne zmiany. Każdy wyjazd maszyn na tor wiąże się teraz z samochodem bezpieczeństwa, choć wiemy, że kilka lat później na tym samym torze doszło do niebezpiecznego incydentu z udziałem maszyn i dojeżdżającego z niemal pełną prędkością Pierra Gasly. To również mogło skończyć się tragicznie.
Zaostrzone zostały również kary w Formule 1 za ignorowanie żółtych flag, a pokłosiem wypadku Bianchi było wprowadzenie w Formule 1 Wirtualnego Samochodu Bezpieczeństwa. Wprowadził on możliwość znacznego spowolnienia kierowców bez niwelowania różnic między nimi i konieczności wyjazdu fizycznego samochodu bezpieczeństwa.
Tamten wyścig rozpoczął również dyskusję o widoczności kierowców podczas deszczowych warunków. Jak wiemy, do dziś nie udało się jej rozwiązać, mimo próby wprowadzenia specjalnych chlapaczy.
Podczas ostatniej dekady w Formule 1 było wiele groźnych wypadków, ale kończyło się „jedynie” na złamaniach jak w przypadku Fernando Alonso czy Daniela Riccirdo.
Niestety wiemy, że śmierci w motorsporcie nie uniknęliśmy i do wyciągnięcia nadal są wnioski z wypadków Antoine Huberta czy Dilano van`t Hoffa.
Można jednak stwierdzić, że tragiczna śmierć Julesa Bianchi nie poszła na marne. Niech spoczywa w pokoju.