Z wielu stron trwają starania o powrót Afryki do kalendarza Formuły 1. Pojawiła się nowa, dość niespodziewana kandydatura w tej kwestii.
Afryka dotychczas 34 razy gościła wyścigi Formuły 1. 33 z nich odbyły się w Republice Południowej Afryki, a jeden w Maroku. Ostatni raz F1 gościła na kontynencie afrykańskim w 1993 roku.
Od kilku lat trwają starania by seria wróciła na tor Kyalami, jednak w ostatnim roku szanse obiektu na powrót do F1 znacznie zmalały.
Teraz na czoło wysuwa się inna, choć bardzo zaskakująca kandydatura – Rwanda.
„Oni są napradę poważni. Zaprezentowali dobry plan i pod koniec września spotkamy się w tej sprawie. Chcą stworzyć permenentny tor” – mówi Stefano Domenicali, szef Formuły 1 w rozmowie z Autosportem.
Kraj ten wyraził swoje zainteresowanie Formułą 1 już w ubiegłym roku, a jego przedstawiciele byli obecni na Grand Prix Monako i spotkali się z FIA. W tym roku w tym wschodnioafrykańskim kraju odbędzie się coroczna gala FIA. Jej miastem – gospodarzem w grudniu będzie Kigali.
Formuła 1 od dłuższego czasu chce rozszerzać zasięg swoich wpływów. Po Bliskim Wschodzie i USA, teraz chce wrócić do Afryki.
„Chcemy tam być, ale potrzebujemy do tego odpowiedniej inwestycji i planu strategicznego. Potrzeba też odpowiedniego momentu, musimy upewnić się, że ten kontynent, region i kraj są właściwe ponieważ, co oczywiste, mają one swoje priorytety. Musimy być bardzo ostrożni, dokonując wyboru” – mówi Stefano Domenicali, szef F1.
„Przed 2020 rokiem nie mieliśmy tak wielu lokalizacji, które chciały gościć u siebie Formułę 1. Teraz jesteśmy w innym położeniu. Mamy wiele miejsc na całym świecie, które chcą mieć wyścigi i to pozwala nam czekać na najlepsze oferty by dawać fanom jak najlepsze doświadczenia” – dodaje Domenicali.
Póki co nie wiadomo jeszcze, gdzie dokładnie mógłby się odbyć taki wyścig w Rwandzie, ale można domyślać się, że byłby finansowany ze środków publicznych.
Źródło: Autosport.com
fot. Red Bull Content Pool