7 zwycięzców, walka o mistrzostwo konstruktorów i wicemistrzostwo kierowców i 4 zespoły regularnie walczące o zwycięstwa. Tak dobrego sezonu 2024 raczej się nie spodziewaliśmy.
Rozkręciło się
Przypomnę sytuację po 5 rundach sezonu 2024. W każdej z nich pole position zdobywał Max Verstappen, a Grand Prix Australii nie wygrał tylko dlatego, że miał awarię silnika. Zdecydowane prowadzenie Red Bulla w obu klasyfikacjach i wizja kolejnego sezonu wielkiej dominacji i bicia kolejnych rekordów.
Od tego czasu jednak w 9 kolejnych wyścigach mieliśmy 6 różnych zwycięzców i 4 różne bolidy na pierwszym miejscu.
Spośród 4 najlepszych ekip tego sezonu, Red Bull czeka na zwycięstwo już od 4 wyścigów. Dłuższy okres posuchy ma tylko Ferrari – 6 rund.
Dużo mówi zestawienie punktów zdobytych w ciągu ostatnich czterech wyścigów:
1. Oscar Piastri 80
2. Lewis Hamilton 80
3. Max Verstappen 58
4. Lando Norris 49
5. Carlos Sainz 46
6. George Russell 35
7. Charles Leclerc 29
8. Sergio Perez 20
Jeszcze ciekawiej wygląda zestawienie punktów do klasyfikacji konstruktorów:
1. McLaren 129
2. Mercedes 115
3. Red Bull 78
4. Ferrari 75
Dość powiedzieć, że jeżeli taki bilans punktowy powtórzy się w czterech kolejnych wyścigach, Red Bull straci prowadzenie w klasyfikacji generalnej konstruktorów.
Raczej nie ma się co oszukiwać w sprawie klasyfikacji kierowców. Max Verstappen ma 78 punktów przewagi i karę silnikową za sobą. Tylko splot fatalnych okoliczności, połączony ze słabą formą Red Bulla, mógłby odebrać mu czwarty tytuł z rzędu.
13 w stawce
Po tym jak Oscar Piastri wygrał Grand Prix Węgier, w tegorocznej stawce 20 kierowców Formuły 1 mamy aż 13 zwycięzców. Taka sytuacja nie zdarzyła się w Formule 1 od 1980 roku, jednak wtedy mieliśmy w niej więcej bolidów.
Na mecie Grand Prix Belgii (nie licząc dyskwalifikacji George Russella), pierwsza jedenastka miała na koncie minimum jeden wygrany wyścig Formuły 1.
Gdyby Russell utrzymał swoje zwycięstwo, wówczas każdy z czterech czołowych zespołów miałby na swoim koncie dublet.
Pozostaje nam życzyć sobie by pozostałe 10 wyścigów sezonu trzymało nas w dużym napięciu i byśmy do każdego przystępowali bez przekonania, kto wygra.