Piotr Wiśnicki po świetnym wyniku swoim i swojego zespołu na torze Silverstone teraz ma ochotę na więcej.
Kierowca Rodina w wyścigu głównym na Silverstone zajął 5. miejsce, zdobywając swoje pierwsze punkty w karierze w Formule 3. Wiśnicki mówi, że to przede wszystkim zasługa dobrej decyzji ekipy.
“Szczerze mówiąc, dokonaliśmy właściwego wyboru na początku, ale podczas okresu neutralizacji myślałem: o nie, zaczyna padać i będziemy mieć problemy ponieważ zaczęliśmy spadać. Potem jednak znów byliśmy szybcy. To było jak z nieba do piekła, a potem z piekła do nieba. To był szalony wyścig” – mówi Wiśnicki o rundzie na Silverstone.
Polak mówi, że wspólnie z inżynierem wyścigowym byli bardzo zaskoczeni, że inni zawodnicy wybrali decydowali się na zmianę opon typu slick na deszczówki.
“Zastanawiałem się, po co zmieniają opony. Zapytałem mojego inżyniera czy naprawdę tak mocno pada, a on powiedział, że nie. Zapytałem więc, dlaczego inni zjeżdżają i zmieniają opony, przecież to duże ryzyko” – wspomina Wiśnicki.
“Podjęliśmy decyzję by zostać na slickach bo opady nie były duże. Było trudno podczas neutralizacji, ale trzymaliśmy się naszej decyzji” – mówi Piotrek.
Po przekroczeniu linii mety Polak był bardziej zadowolony z dorobku swojego zespołu niż swojego własnego. Nie wiedział wówczas o karze dla kolegi z ekipy, Calluma Voisina, która zepchnęła go z 1. na 3. miejsce.
“Na początku krzyczałem: 35 punktów wraca do domu! Ale oni powiedzieli mi, że jednak 25. To było wspaniałe uczucie, ale zobaczymy, co wydarzy się na Hungaroring. Zostawiamy Silverstone za sobą i chcemy kolejnych punktów” – mówi Wiśnicki.
“Hungaroring to moje domowe Grand Prix. Co prawda nie odbywa się w moim kraju, ale niedaleko od niego. Zobaczymy, póki co nie mam pojęcia, jak się tam spiszemy” – dodaje kierowca.
Źródło: fiaformula3.com
Reklama:
Polecamy: Reha Pro Clinic – Fizjoterapeuta Kielce