Max Verstappen odpowiedział na zarzuty władz toru Silverstone, jakoby jego dominacja w Formule 1 odpowiadała za gorszą sprzedaż biletów na tegoroczny wyścig.
Ze sprzedażą biletów na Formułę 1 w ostatnich latach nie ma dużego problemu i to mimo ogromnego wzrostu cen wejściówek.
Na duże podwyżki skarżyli się przed tym rokiem kibice Grand Prix Wielkiej Brytanii. Jednocześnie pojawiły się doniesienia o słabej sprzedawalności biletów na ten wyścig.
Według szefa toru, Stuarta Pringle, przyczyną nie są jednak wysokie ceny biletów a… dominacja Maxa Verstappena w Formule 1.
„Zazwyczaj musieliśmy promować bilety na nasz wyścig do samego końca, jednak zdecydowanie po covidzie widać było odbicie i to nie było nic unikalnego w Formule 1. Jeżeli jednak jest wciąż możliwość tego samego zwycięzcy to ten element niepewności w sporcie zanika. W ubiegłym roku mieliśmy dominację jednego zespołu, a w tym mamy podobną sytuację” – mówi Stuart Pringle.
Kiedy dominował brytyjski kierowca w Formule 1, wówczas oczywiście jako brytyjski promotor nie musieliśmy troszczyć się o sprzedaż biletów tak bardzo” – dodaje.
Pytany, czy to nie przypadkiem wina cen biletów, że wejściówki „nie idą”, Pringle zaprzecza.
„Wiemy, że nie możemy ustawiać cen biletów zbyt nisko. Wówczas sprawy mogą potoczyć się za szybko. A my mamy wysokie rachunki do zapłacenia czy opłatę za ogranizację. Chodzi o ustalenie odpowiedniej strategii i czucie się z nią dobrze” – dodaje szef Silverstone.
Fani nie zgadzają się z twierdzeniami Pringle, zwracając uwagę, że bilety General Admission („na trawkę”) na Silverstone kosztują na cały weekend aż 349 funtów, a najtańsze bilety na trybuny to koszt 549 funtów.
Pod wrażeniem komentarzy władz Silverstone nie był też Max Verstappen.
„Nie sądzę by była to moja wina… Sezon Formuły 1 jest bardzo ekscytujący, jest wiele zespołów walczących o zwycięstwa i jeżeli promotor nie może zapełnić trybun i winią kogoś innego, to według mnie powinni najpierw popatrzeć na siebie bo być może robią coś źle. W innych miejscach nie ma z tym problemu” – mówi Max Verstappen.
Źródło: Autosport.com, planetf1.com