Zakończyła się procedura arbitrażu przed szwajcarskim sądem pomiędzy Haasem a jego byłym sponsorem, Uralkali. Nie wszystko poszło po myśli amerykańskiego zespołu.
Rosyjska firma Uralkali była sponsorem Haasa w sezonie 2021 i na początku 2022 roku. Związany z reżimem koncern opłacał starty Nikity Mazepina.
Gdy Rosja zaatakowała Ukrainę, Haas postanowił wyrzucić Mazepina z zespołu i zerwać umowę z Uralkali. Na miejsce Mazepina zatrudniono Kevina Magnussena, który do dziś jest w ekipie.
Haas zrywając umowę nie zwrócił Uralkali zapłaconej już kwoty na sezon 2022 – około $12 mln. Dodatkowo firma zapowiedziała złożenie pozwu o szkody wizerunkowe przeciwko Uralkali na kolejne $8 mln.
Uralkali postanowiło pozwać Haasa, a potem wszczęto procedurę arbitrażu. W tym tygodniu Haas poinformował o jej wyniku. Sędziowie przyznali, że Haas miał powód by zerwać kontrakt sponsorski z Uralkali i nie musi z tego powodu wypłacać rosyjskiej firmie żadnego odszkodowania.
Na tym jednak kończą się dobre wieści dla amerykańskiej ekipy. Trybunał Arbitrażowy nakazał bowiem jej zwrócenie części kwoty wpłaconej już przez Uralkali za sezon 2022.
Nieoficjalnie mówiło się, że Uralkali płaciło około $20 mln za sezon, a na poczet 2022 roku wpłaciło już kwotę $12 mln. Mezepin nie przejechał żadnego wyścigu, ale przez 2 miesiące był kierowcą ekipy. Można zatem oszacować, że Haas musi zwrócić około $8-$9 mln rosyjskiemu koncernowi.
Będzie to spore uszczuplenie budżetu na sezon dla Haasa, który musi obecnie mierzyć się też z innymi pozwami w tym Gunthera Steinera, który domaga się odszkodowania za wykorzystanie wizerunku bez swojej zgody.
fot. Haas F1 Team