Nagrania incydentu pomiędzy Sergio Perezem a Keviem Magnussenem pokazują, że o szczęściu może mówić nie tylko kierowca Red Bulla, ale też dziennikarze i marshalle.
Po kontakcie z Magnussenem Perez uderzył w bandę przy dużej prędkości i z ogromną siłą. Sprawiła ona, że z bolidu Pereza został tylko monokok i silnik.
„Byłem zaskoczony, że nie było dochodzenia w tej sprawie ponieważ był to bardzo poważny incydent. Kevin miał koło obok bolidu Checo w części toru, która się zawęża. Powinno się od niego oczekiwać, że wycofa się, a zamiast tego nie tylko zniszczył bolid Checo, ale też swojego partnera zespołowego. To nie było zbyt mądre” – mówił po wyścigu Christian Horner, cytowany przez planetf1.com.
Zapytany, co da się uratować z bolidu Pereza, szef Red Bulla nie był pewien odpowiedzi.
„Nie wiem co z silnikiem i nadwoziem, ale oczywiście to był znaczący wypadek. To będzie kosztowny incydent. Bardzo kosztowny” – podkreślił Horner.
Zaznaczył on jednak, że liczy się tylko to, że Sergio jest cały.
„To był straszny wypadek i oczywiście masz serce w gardle gdy na to patrzysz i jedyne o czym myślisz to bezpieczeństwo kierowcy. Halo i struktury zderzeniowe wykonały swoją pracę i to najważniejsze, że Checo był w stanie wyjść bez zadrapania z tego przerażającego wypadku. Samochód da się naprawić” – dodał Horner.
Szczęście mieli też marshalle i fotografowie stojący przy barierze dokładnie w miejscu uderzenia Pereza. Film, który pojawił się w social mediach pokazuje, że w ich kierunku wyleciało mnóstwo odłamków karbonu.
the impact on the barrier omfg. no wonder a photographer got injured (but is ok now) pic.twitter.com/vUMJvgbymG
— clara (@leclercsletters) May 27, 2024