Robert Kubica był gościem Radia Zet, gdzie mówił o pierwszym wyścigu w Ferrari, zadaniu czekającym Kacpra Sztukę oraz Formule 1.
Na początku rozmowy z Mateuszem Ligęzą Robert ocenił swój debiut w kategorii Hypercar Długodystansowych Mistrzostw Świata, w którym zajął 5. miejsce.
„Pojechaliśmy solidny wyścig bez błędów, co z jednej strony pokazuje, że stać nas na jeszcze więcej, a z drugiej napawa optymizmem, że jak ogarniemy jeszcze pewne kwestie, to może być jeszcze lepiej” – mówi kierowca AF Corse.
„Ten weekend nie był idealny, było sporo momentów, w których było łatwo stracić skupienie na głównym celu. Ale nasza trójka kierowców była w stanie zachować czujność i każdy z nas pojechał naprawdę bardzo dobry wyścig. To był debiut nie tylko dla każdego z nas, ale też dla wielu młodych członków naszego zespołu, którzy zajmowali się nowymi rzeczami od tego sezonu” – dodaje Polak.
Kubica mówi o jednym błędzie popełnionym przez jego ekipę, który mógł ich nieco kosztować.
„W pierwszym zakręcie Cadillac stracił przyczepność, przeleciał mi przed autem i uszkodził lewą przednią część auta. Na szczęście to nie miało wpływu na auto, ale Robert Shwartzman już nie miał takiego szczęścia. Miał kontakt z autem GT, straciliśmy poszycie nadkola, które powinniśmy byli wymienić od razu. Nie zrobiliśmy tego bo nie byliśmy pewni ile docisku stracimy” – mówi Robert.
„Wypuściliśmy Roberta i niestety popełniliśmy błąd. Straciliśmy nie tylko 30 sekund na wymianie, ale też stint Roberta nie był idealny. Potem żeby nadrobić czas ja brałem jego opony, które były dość zużyte. To była jedna decyzja, która kosztowała nas 4. miejsce” – przyznaje kierowca Ferrari 499P.
Wśród innych wątków poruszony został też debiut Kacpra Sztuki w Formule 3?
„Żeby ocenić pewne sytuacje, trzeba je przeżyć i tam być. To był pierwszy raz, gdy nie widziałem żadnego okrążenia wyścigu Formuły 1. O tym kto wygrał dowiedziałem się 3 godziny po wyścigu. O wyniku Kacpra dowiedziałem się, gdy wieczorem otworzyłem wyniki” – mówi Kubica.
„Zadanie stojące przed nim nie jest łatwe. Mało osób zdaje sobie sprawę, jak trudne zadanie go czeka. Zaryzykowałbym twierdzenie, że on sam i osoby wokół niego nie wiedziały, jak trudne będzie to zadanie” – dodał Robert.
On sam, jak i jego otoczenie mogło nawet nie zdawać sobie sprawy, jak duży przeskok go czeka z F4. Teoretycznie będzie mu tylko trudniej. W Bahrajnie miał właściwie najłatwiejsze zadanie. Testy i czas, żeby przygotować się do jazdy. Na innych torach czeka go tylko kilka kółek 2/2
— Mateusz Ligęza (@LigezaMateusz) March 4, 2024
Sporo wątków w tej rozmowie dotyczyło też wieku w motorsporcie.
„Kiedy są ambicje, pasja do sportu i pracy oraz odpowiednie przygotowanie fizyczne, to wiek nie ma znaczenia. Z jednej strony się cieszę, bo stara gwardia dobrze sobie radzi i pokazuje, że młodzi kierowcy mają sporo talentu i prędkości. Jednak to nie jest tak, że w wieku 40 lat nie da się być sportowcem na wysokim poziomie w motorsporcie” – mówi Robert.
A czy Kubica byłby w stanie pojechać w Formule 1, gdyby dostał jakąś propozycję?
„Jestem gotowy. Moje przygotowanie praktycznie się nie zmienia. Wyścigi długodystansowe pozwalają mi utrzymywać swoje przygotowanie fizyczne i koncentrację. Jakby była taka możliwość, to wskoczyłbym do bolidu F1. Nie mówię tutaj nawet o startach, ale o pracy” – mówi Robert.
„Umówmy się. Taka osoba jak ja 20 lat temu miałaby dużo więcej możliwości, ponieważ było dużo większe zapotrzebowanie na takich zawodników, bo było dużo więcej testów. Obecnie testy są sprowadzone do zera, więc automatycznie trzeba podejść do sprawy realistycznie, że szanse są bardzo małe. Ale tak jak powiedziałem, już przypisywano mi koniec kariery i mówiono, że nigdy nie wsiądę za kierownicę bolidu F1. Ja nie do końca zamknąłem możliwości, ale jestem świadomy, że na dzień dzisiejszy koncentruje się na WEC” – dodaje Kubica.
Źródło: sport.radiozet.pl
fot. DPPI – WEC