Coraz poważniejsze tytuły sugerują, że afera z Christianem Hornerem może być wynikiem wewnętrznych tarć w Red Bullu.
Świat Formuły 1 czeka na piątkowe przesłuchania osób zaangażowanych w aferę Christiana Hornera. Być może wtedy wyjaśni się, czy utrzyma on swoje stanowisko.
Być może ponieważ według dziennikarzy motorsport-total.com, nie jest to przesądzone. Wszystko dlatego, że Christian Horner postanowił się bronić i zaangażował w sprawę własnych prawników. Nie posłuchał tym samym sugestii dobrowolnego odejścia z zespołu.
Prosić o to szefa Red Bulla miał nawet Bernie Ecclestone, który jest w bardzo bliskich kontaktach z Hornerem.
Dobrowolnym odejściem Hornera Red Bull chciał ograniczyć straty wizerunkowo, jakie już teraz wynikają z afery.
Ale to nie najciekawsze, o czym pisze niemiecki portal.
„Jedno jest pewne. Zarzuty wobec Hornera zostały wytyczone przez pracownika Red Bulla, który blisko współpracuje z Hornerem”.
Dalsza część tekstu pod materiałem wideo, do którego obejrzenia również zachęcam!
Zaangażowana w upublicznienie afery miała być rodzina Verstappenów.
„Fakt, ze historia ta jako pierwsza wypłynęła w Holandii we wszystkich miejscach to zapewne nie jest przypadek. Za scenami Formuły 1 są szepty, że osobiste relacje pomiędzy Hornerem a Josem Verstappenem bardzo się popsuły. A Verstappen junior jest wierny przede wszystkim dwóm osobom: swojemu ojcu i Helmutowi Marko” – pisze Christian Nimmervoll.
Wygląda zatem na to, że niezależnie od tego czy Horner zostanie w zespole czy nie, atmosfera w ekipie nigdy nie będzie już taka sama.
Motorsport-total pisze, że utrzymanie się Hornera na stanowisku jest bardzo mało prawdopodobne, a najbardziej prawdopodobnym jego następcą jest Jonathan Wheatley.
Źródło: motorsport-total.com