Jak można się domyślać, Roman Biliński jest bardzo zadowolony po pierwszej rundzie serii FROC, która odbyła się na torze Taupo.
Biliński wygrał pierwszy i trzeci wyścig, a w drugim był drugi. O jego sukcesie zdecydowało świetne tempo wyścigowe. W żadnym z wyścigów nie startował z pole position.
Do drugiego wyścigu przystępował z 8. pozycji, ustalonej na podstawie odwrócenia kolejności najlepszej ósemki pierwszego wyścigu. Udało mu się dojechać na 2. miejscu.
“Dobre rozpoczęcie kolejnego dnia. Już po starcie zyskałem trochę pozycji, a po zjeździe samochodu bezpieczeństwa wiedziałem, gdzie mogę atakować. Starałem się ważyć ryzyko, aby nie przeszarżować. Niemniej przebijanie się przez stawkę było bardzo łatwe” – mówił po wyścigu Roman Biliński.
Głównego wyścigu polski kierowca wyścigowy przystępował z 3. pola startowego. W kwalifikacjach był 4., lecz Christian Mansell dostał karę za spowodowanie kolizji i Biliński awansował w górę o jedną pozycję. Biliński znów dobrze ruszył, a potem awansował na 1. miejsce.
“Kocham Taupo, nie wierzę, co się stało w ten weekend! Wszyscy tego potrzebowaliśmy. Po starcie zachowałem swoją pozycję, a później robiłem wszystko, aby zbliżyć się do prowadzącej dwójki. To się udało. Prosta przeciwległa zapewniała sporo miejsca na wyprzedzanie. Wiele dla mnie znaczy wywalczenie trofeum upamiętniającego Denny’ego Hulme’a, czyli mistrza świata F1 z 1967 roku. To legenda i jestem z tego dumny. Bardzo cieszę się, że udało się ją wywalczyć. Do Manfeild jadę jako lider mistrzostw. Ciąży na mnie odpowiedzialność, ale zrobię wszystko, aby taki stan rzeczy się utrzymał. Dziękuję M2 Competition za dostarczenie tak znakomitego bolidu- podsumował weekend w Taupo zawodnik.
Kolejna runda odbędzie się na torze w Manfeild, którego patronem jest inna legenda z Nowej Zelandii, czyli Chris Amon. Zawody w tym miejscu zaplanowano od piątku 26 stycznia do niedzieli 28 stycznia. Roman Biliński po trzech wyścigach ma na koncie 88 punktów i jest liderem cyklu.
fot. Toyota Racing Series New Zeland