Szef Ferrari, Frederic Vasseur nie zamierza odpuszczać w sprawie rekompensaty dla swojego zespołu po wypadku Carlosa Sainza w GP Las Vegas.
Obluzowana studzienka zniszczyła monokok auta Carlosa Sainza i zmusiła mechaników Ferrari do pięciogodzinnej pracy nad samochodem w piątkowy wieczór. Straty, jakie mógł ponieść zespół z Maranello można oszacować na nawet kilka milionów dolarów.
Ferrari próbowało anulować karę dla Sainza za wymianę nadprogramowych elementów auta, ale bezskutecznie. Pozostała kwestia finansów. Vasseur zapowiedział w rozmowie z mediami po weekendzie, że będzie wracał do tej sprawy.
„Będę o tym dyskutował prywatnie z udziałowcami tego Grand Prix. Nie ma możliwości w budżecie czy limitach budżetowych by wyłączyć wydatki po wypadkach. Z pewnością będzie to dla nas dodatkowy koszt. Zniszczona została spora część auta – silnik, bateria, skrzynia biegów” – mówił Vasseur po Grand Prix Las Vegas.
„Będzie dużo konsekwencji finansowych, ale również sportowych – na przykład jeżeli chodzi o części zamienne. Kwestia budżetowa również nie należy do najłatwiejszych. Będą dyskusję, ale decyzje to inna kwestia” – dodaje szef Ferrari.
Francuzowi nie podobała się również reakcja porządkowych na pojawienie się zagrożenia na torze.
„To dla mnie niepokojące, że minęła minuta między żółtą, a czerwoną flagą. To oznacza, że zobaczyli coś na torze i zajęło im minutę wywieszenie czerwonej flagi. To dla mnie główny problem tej sytuacji. Jeżeli wywiesiłeś żółtą flagę to coś musi to oznaczać” – zaznacza Vasseur.
Źródło: gpfans.com
fot. Scuderia Ferrari Press Office