Nietypowego zabiegu spróbuje ekipa Haasa podczas przedostatniego wyścigu Formuły 1 w tym sezonie. Nie są to jednak dobre wieści.
Miesiąc temu Haas przedstawił nową wersję swojego samochodu, która – po niemal całym sezonie bez poprawek – miała stanowić ogromny postęp dla amerykańskiej ekipy. Była ona wzorowana na rozwiązaniach Red Bulla z charakterystycznymi sidepodami.
Niestety, od tego momentu Haas nadal nie zdobył punktów, nie wszedł też do Q3. Jakby tego było mało, Nico Hulkenberg wyraźnie przyznawał, że jeździ mu się gorzej po zmianach. Podczas GP Brazylii zdecydowano się na mocną zmianę ustawień pomiędzy oboma kierowcami.
„Główną tego przyczyną było to, że Nico czuje, że lepiej pasuje mu stara specyfikacja auta, a Kevinowi przeciwnie. Chcieliśmy dać im to, czego chcieli. Mamy dwa wyścigi do końca i nic do stracenia więc próbujemy czego możemy” – mówi Gunther Steiner.
„Mogliśmy przeanalizować zbieranie danych, ale mamy ich wystarczająco dużo. To decyzja oparta na tym, co mówią kierowcy, a nie na czymś innym. Chcemy postawić ich w komfortowej pozycji by byli zadowoleni z tego, jaki samochód dostają” – dodaje szef Haasa.
Na Grand Prix Las Vegas zmiana będzie jeszcze bardziej radykalna. Nico Hulkenberg wróci do auta, które było używane przed GP USA, a Kevin Magnussen będzie jeździł nowym autem.
Pozwoli to nie tylko dać kierowcom to, czego chcą w kwestii setupu, ale również porównać bezpośrednio oba pakiety i podjąć ostateczną decyzję, w którym kierunku iść przed rokiem 2024, gdy Haas będzie miał tę samą parę kierowców.
Źródło: f1i.com
fot. Haas F1 Team