Zaczynają pojawiać się ciekawe wypowiedzi z podmiotów odrzuconych przez FIA na etapie rekrutacji do Formuły 1. I pojawia się w nich rozgoryczenie.
Kilkanaście dni temu FIA ogłosiła, że spośród czterech nadesłanych aplikacji na dołączenie do Formuły 1 w sezonach 2025 – 2027, zatwierdzony został wniosek Andretti Autosports. Amerykańska ekipa chce dołączyć do serii od sezonu 2025.
Odrzucone zostały wnioski Rodin, Hitech oraz LKY SUNZ. Szef tego ostatniego projektu mówi, że liczył na dołączenie do F1.
„Wiedzieliśmy, że jest opcja, że zostanie przyjęty tylko jeden zespół. Ale szczerze mówiąc myślałem, że dostaną się dwa, a wybór będzie odbywał się pomiędzy trójką rywali Andretti Autosport czyli nami, Rodin i Hitech. Uważałem tak ponieważ z tego co wiem o zespołach, które starały się wejść do F1, prezentowałyby one podobny poziom jak Haas czy AlphaTauri” – mówi Benjamin Durand.
„Andretti przychodzi na poziomie znacznie wyższym bo oni chcą rywalizować o zwycięstwa. Ale jeżeli razem z nami o dostanie do F1 starałby się Haas, myślę, że nie przeszedłby selekcji. Poprzeczka była ustawiona bardzo wysoko tym razem. Znacznie wyżej niż gdy Haas wchodził do F1 kilka lat temu” – dodaje.
Według Duranda, jego LKY SUNZ nie zostało wybrane do dołączenia do F1 nie dlatego, że nie spełniało kryteriów, ale dlatego, że FIA nie chciała naciskać na włączenie dwóch zespołów do FIA. Istniejące zespoły nie chcą nowych ekip w Formule 1.
„Nie chodziło w naszym przypadku o aspekty techniczne, komercyjne czy finansowo. Myślę, że zobaczyli odzew dotyczący 12 ekip i zdecydowali się wycofać z tego pomysłu i przyjąć jedną ekipą. I tak jest spore napięcie pomiędzy FIA a zespołami dotyczące 11. ekipy” – mówi Durand.
“Zgaduję, że wszystkie cztery aplikacje były wystarczająco dobre by przyjąć je do F1. Nie chodziło o to, że nie rozwiną bolidów czy coś takiego, zwłaszcza, że mówimy o 2026 czy 2027 rokiem. Ale stało się” – dodaje.
LKY SUNZ było jedynym z aplikantów, który zaproponował wpłacenie wyższego niż $200 mln wpisowego dla zespołów za straty w zyskach z praw komercyjnych. Azjatycki zespół chciał wyłożyć nawet $600 mln. Durand zdradza bardzo ciekawą reakcję FIA na ten pomysł.
„Z jakiegoś powodu im się to nie spodobało. A my odpowiadaliśmy takim ludziom jak Zak Brown. Chcieliśmy pomóc tym mistrzostwom na rozwój na rynkach, na których nie są teraz obecne. Udawaliśmy się do zespołów i mówiliśmy: jeżeli trzeba będzie siąść i omówić kwestie finansowe, jesteśmy na to otwarci bo rozumiemy sytuację i czujemy, że warto tak zrobić” – mówi Durand.
„Nie zamierzaliśmy przychodzić do tych mistrzostw jako ktoś, kto chce je zniszczyć. To byłoby szalone wyłożyć tyle pieniędzy i zepsuć reputację F1. Chcieliśmy pomóc serii rozwijać się w nowych terytoriach” – dodaje.
Zaznacza on, że nie porzuca marzenia o Formule 1.
„Wiemy, że w FIA i F1 wiele osób i zespołów przychodzi i odchodzi i nie wiemy, co przyniesie jutro. Myślę, że F1 i FIA zdają sobie sprawę z tego, że potrzebują naszych krajów, nowych rynków i różnorodności, która nadal jest dużym problemem w F1” – mówi szef LKY SUNZ.
Źródło: therace.com