Zajęcie w tym sezonie ostatniego miejsca w kwalifikacjach Astonem Martinem chluby nie przynosi. Jak swój fatalny wynik tłumaczy Lance Stroll?
W ostatnich dniach mówiło się nieco o formie Lance Strolla i jego wynikach na tle Fernando Alonso. Szef Astona Martina, Mike Krack mówił, że tylko w skromnej części deficyt wynika z różnic między kierowcami. Reszta to błędy o awarie po stronie garażu syna właściciela ekipy.
Dziś, tracąc ponad 0,8 sekundy do Fernando Alonso, Stroll znów dał krytykom pole do manewru. Tłumaczyć mógł go brak jazdy w piątek. Pierwszy trening opuścił bo jechał za niego Felipe Drugovich, a w drugim po przejechaniu 2 okrążeń w jego aucie doszło do usterki układu paliwowego.
Stroll po dzisiejszych kwalifikacjach mówił jednak, że nie chodziło o to.
„Nie przejechałem żadnego okrążenia w pierwszym czy drugim treningu wczoraj i o ile to nie pomogło, to nie sądzę aby było przyczyną dzisiejszego rezultatu” – mówi Lance.
O co zatem chodziło?
„Było zdradliwie. Nie miałem przyczepności. Musimy przyjrzeć się temu, co dzieje się z samochodem. Podchodziłem do tej sesji jak do każdej innej – chciałem wycisnąć jak najwięcej z samochodu, przygotować się i dać z siebie wszystko” – mówi Stroll.
„Niestety, w tej sesji tak nie było i nie wiem czemu. Po prostu nie czułem żadnej przyczepności w samochodzie. Nie mogłem cisnąć, gdy tego potrzebowałem” – dodaje Lance.
Wyprzedzanie na Monzy nie należy do najtrudniejszych, ale Astonowi brakuje prędkości maksymalnych, co raczej nie pomoże Kanadyjczykowi.
„Jutrzejszy wyścig będzie trudny. Przede mną duża praca do wykonania, ale jesteśmy do niej dobrze przygotowani” – mówi Stroll.
Źródło: formu1a.uno
fot. Aston Martin