Zmiany techniczne w Formule 1 w ubiegłym roku i pojawienie się dobijania aut sprawiły, że wielu kierowców odczuwa problemy. Jednym z najbardziej skarżących się na nie jest Lando Norris.
Jednym z głównych tematów rozmów w Formule 1 w ubiegłym roku był efekt porpoisingu czyli dobijania aut na prostej za sprawą aerodynamiki i większej sztywności nadwozia.
Wielu kierowców, w tym Lewis Hamilton, miało problemy by wysiąść z auta. Narzekali oni na bóle pleców czy głowy. Ostatecznie w obawie o zdrowie zawodników zmieniono przepisy techniczne, podnosząc obligatoryjnie auta.
Problem jednak nie zniknął o czym mówi Lando Norris.
„Nie protestowałbym, gdybyśmy mogli mieć bardziej miękkie zawieszenie czy cokolwiek co sprawiłoby, że w aucie czułbym się tak jak w 2019, 2020 czy 2021 roku. Miałem ogromne problemy z moimi plecami. Miałem wyrabiane kilka foteli i musiałem dużo trenować by wzmocnić moje plecy, przede wszystkim odcinek lędźwiowy. Przez ostatnie 12 miesięcy miałem bardzo duże problemy” – przyznaje kierowca McLarena.
„Oczywiście w ubiegłym roku było gorzej niż w tym. Aż do poprzedniego roku nie musiałem korzystać z żadnej fizjoterapii po jeździe samochodem wyścigowym. Oczywiście, czasami mi się to zdarzało, ale w ubiegłym roku to była konieczność. Muszę korzystać z pomocy specjalistów, rozciągać się codziennie rano i wieczorem, przed każdą sesją. Jeżeli tego nie zrobię, mam znacznie większe problemy” – dodaje Norris.
Brytyjczyk zaznacza, że zmienił się nie tylko styl jego przygotowań fizycznych jako kierowcy Formuły 1. Bóle pleców doprowadziły do konieczności rezygnacji z niektórych aktywności poza motorsportem.
„Nie chodzi tylko o wyścigi, ale też inne rzeczy. To coś, nad czym muszę pracować ogólnie i wprowadzać zmiany w życiu codziennym. Miałem w ubiegłym roku jeden bardzo zły okres, gdy codziennie odczuwałem duży ból, nie mogłem sypiać. Teraz jestem w znacznie lepszej formie, ale ograniczyłem wszystko poza F1” – mówi Lando.
„Dotyczy to nawet golfa, w którego gram znacznie mniej z powodu moich pleców” – dodaje Norris.
Dobre porównanie ma też Nico Hulkenberg, który po kilku latach na ławce rezerwowych, wrócił do Formuły 1 w Haasie.
„Samochody są super, super sztywne. Najsztywniejsze, jakimi kiedykolwiek jeździłem. Większość kierowców mówi, że jest to coś, nad czym chcielibyśmy popracować. Ogranicza cię to również w wyścigach – gdy chcesz wyjść z brudnego powietrza czy zaatakować bardziej krawężnik. Nie da się tego zrobić z powodu sztywności auta” – mówi Niemiec.
„Odczuwamy z tego powodu niedogodności, choć oczywiście każdy samochód zbudowany jest inaczej i w każdym siedzi się inaczej. Jest to jednak bardzo trudne i zdradliwe” – dodaje Hulkenberg.
Źródło: f1i.com