Wprowadzenie tych przepisów utrudniło wielu ekipom zadanie. Teraz – po serii wypadków na Spa – zdecydowano o przywróceniu koców grzewczych – ale tylko na jeden wyścig.
„Niby auto takie samo, ale są zmiany techniczne. Zawsze jest parę nowych rzeczy i parę niespodzianek, które najpierw musisz poznać, aby określić co jest i co może się wydarzyć. Dlatego na pewno mamy więcej doświadczenia po tych dwóch wyścigach jako zespół i także jako skład kierowców” – mówi Robert Kubica
Słabsza forma ekipy WRT brała się na początku sezonu również ze względu na problemy z ustawieniem auta pod brak koców grzewczych.
Wycofanie tego narzędzia do nadawania temperatury oponom było podyktowane względami ekologicznymi. Wymusiło jednak konieczność wydłużenia sesji kwalifikacyjnych by kierowcy dostali dodatkowe okrążenie na lepsze dogrzanie opon.
Pomysł ten był krytykowany, a ostatecznym dowodem na to, że był nietrafiony był wyścig 6h Spa. Niskie temperatury na belgijskim torze sprawiły, że doszło do kilku niespodziewanych wypadków na okrążeniach wyjazdowych. Kierowcy mówili, że czuli się jakby jechali po lodzie.
W związku z tymi wydarzeniami, FIA i ACO (organizator) zdecydowali się na zmianę przepisów i powrót do koców grzewczych, ale tylko na 24h Le Mans.
„Wyjątek jest dozwolony tylko na 24h Le Mans by upewnić się, że kierowcy, niezależnie od doświadczenia, będą rywalizować w najbezpieczniejszych możliwych warunkach, uwzględniając warunki na torze i temperatury. Dostawcy opon, zespoły i kierowcy zyskają wartościowy czas by lepiej zrozumieć jak dogrzewać opony w dalszej części sezonu” – czytamy w komunikacie na stronie serii.
Koce mają być ogrzewane wyłącznie za pomocą ekologicznego paliwa, dostarczanego przez TotalEnergies.
Ta zmiana to oczywiście pewien problem dla zespołów, które od początku sezonu jeździły na ustawieniach dostosowanych do braku koców grzewczych. Może to oznaczać zmianę w układzie stawki.
fot. WRT