Zespoły muszą się się pilnować w kwestii materiałów umieszczanych w Drive to Survive. Wpadkę zaliczył Christian Horner i ekipa z Milton Keynes musiała interweniować.
Netflix, podpisując umowę z Formułą 1, zyskał bardzo szeroki dostęp do „kuchni” Formuły 1 – prywatnego życia kluczowych osób, zakulisowych rozmów i nagrań z padoku.
Kwestią dyskusyjną jest jak z tego dostępu korzysta, ale pewne jest, że mając na sobie mikrofony tego producenta, świat F1 musi uważać.
„Tym, o czym trzeba pamiętać jest to, że jest to show telewizyjny. Nagrywają godziny i godziny materiałów. Problemem jest to, że przypinają ci mikrofon na początku dnia, a potem zapominasz, że nie jesteś sam podczas rozmów. Potem na końcu sezonu wysyłają ci klipy z tobą i twoim zespołem” – mówi Christian Horner.
„Myślisz sobie wtedy: Czy ja naprawdę to powiedziałem? Czy naprawdę umówiłem się z kimś na czwartek przy kamerach? To jedyna karta `wyjścia z więzienia`, jaką masz przed emisją odcinków” – dodaje szef Red Bulla, przyznając, że jego zespół musiał ocenzurować niektóre sceny uchwycone przez Netflixa.
„Moja żona zawsze powtarza mi, że od poklepania po plecach do kopa w tyłek jest tylko kilkanaście centymetrów. To jak Kardashianowie na kółkach” – mówi Horner.
Warto przypomnieć, że w 2021 roku Max Verstappen odmówił udziału w Drive to Survive ze względu na sztuczne konflikty tworzone przez twórców serialu. Po rozmowach i zapewnieniach ze strony producenta, mistrz świata pojawił się w najnowszym sezonie serialu.
Źródło: planetf1.com
fot. Red Bull Content Pool
Zbierzemy 100 zł? Będzie dzień bez reklam w treści standardowych wpisów! Kliknij tu i wybierz cel: „Dzień bez reklam”!