Długi i świetny wywiad przeprowadził z Robertem Kubicą Mateusz Ligęza z Radia Zet. W bardzo szczerej rozmowie Robert powiedział rzeczy, których nawet ja wcześniej nie słyszałem. Obejrzyjcie poniżej.
Rozmowa zaczęła się od dość luźnego tematu – urody i jej poprawy, na przykład włosów.
„Powiem szczerze, że w ubiegłym roku byłem bliski wyjazdu do Turcji, ale mogłem wybrać to albo wyjazd rowerowy na Teneryfę i wybrałem pasję rowerową, która przezwycięża moje włosy” – zdradził Robert, ale to nie wszystko.
„W 2013 przed metą Rajdu Katalonii gdy zdobywałem mistrzostwo WRC2 dostałem wizytówkę od gościa, który mówi, że robi przeszczepy włosów, masz za free – zadzwoń” – dodał.
Potem było już poważniej. Kubica pytany o swój najlepszy i najgorszy moment w F1 starał się zaskoczyć kibiców.
„Zdecydowanie najlepszym weekendem było zdecydowanie Fuji 2008, gdzie byłem 2, ale cały weekend pojechałem bardzo mocny. Najgorszym… na pewno trzeba tu wymienić Kanadę 2007, ale na pierwszym miejscu wymieniłbym tu Chiny 2007 rok, gdy prowadziłem w specyficznych warunkach. Jako jedyny nie zjechałem do boksu po przejściówki, zostałem na slickach. Wylądowałem na 1. miejscu z 8-9 sekundami przewagi. Potem zawiodła skrzynia biegów” – powiedział.
Robert sporo opowiadał o młodości we Włoszech, mieszkaniu nad warsztatem i dochodzeniu do F1. Kiedy jazda w najwyższej serii wyścigowej wydawała mu się bardziej realna?
„Gdybyś zapytał ludzi w 2004 czy 2005 oraz w 2015 roku, czy dają mi szanse dojścia do Formuły 1 to w obu niewielu byłoby optymistów. Ja natomiast dawałem sobie większe szanse na dojście do F1 po wypadku niż przed 2005 rokiem. Wygrywając World Series by Renault byłem raczej anonimowym kierowcą. Dojście do F1 to wyjątkowa rzecz. Było wielu kierowców, którzy umiejętnościami zasługiwali na F1, a nigdy się nawet o nią nie otarli” – mówi Kubica.
Temat wypadku i rehabilitacji był jednym z ważniejszych podczas tej rozmowy.
„To miał być mój ostatni rajd bo kontrakt, który podpisałem [z Ferrari] zakazywał mi startów rajdowych. Pomiędzy 1, a 2 dnitem testów obudziłem się i pomyślałem sobie, że nie chcę jechać na Ronde di Andora. Zadzwoniłem do właściciela zespołu, z którym startowałem z myślą, żeby odwołać start. I zabrakło mi jaj bo on powiedział, że zorganizował drogę na testy, opony Pirelli. Czuł się zobligowany żeby dać mi ten rajd jako wynagrodzenie mi poprzednich rajdów, w których samochody od niego bardzo się psuły” – mówił Robert.
„Mało osób wie o tym, że w rajdówce siedziałem 3 miesiące po wypadku. Zorganizowałem sobie test na torze. Najlepszą rehabilitacją dla mnie była jazda. Godzinami siedziałem u lekarzy, na rehabilitacji – być może za dużo” – dodał.
Dlaczego tak długo nie chciał zdecydować się na test bolidem F1? Kierowca Orlen Team WRT mówił o tym, o czym wielokrotnie już słyszeliśmy, a zatem dyskomforcie psychicznym gdy pojawiał się bliżej wyścigów. Był też inny powód.
„Miałem możliwość już wcześniej testów bolidem F1, ale czułem, że to bardziej sprawa marketingowa: Masz, pojeździj sobie. Ja chciałem czegoś, po czym – gdyby mi dobrze poszło – będzie coś więcej. W 2017 roku przygotowywałem się sporo do tego testu, po cichu poznawałem swoje ograniczenia, poznawałem siebie” – mówi Kubica.
Okazuje się, że doniesienia, że mógłby jechać w Renault jako kierowca wyścigowy jeszcze w 2017 roku nie były przesadzone.
„Przyjechałem na Węgry by testować aktualny bolid z kontraktem Renault bo nikt nie daje tak po prostu auta komuś. Były też poważne zamiary. Niektórzy ludzie z Renault chcieli bym jechał wcześniej w wyścigach F1 niż od nowego sezonu” – zdradza Kubica.
Dlaczego ostatecznie nie doszło do podpisania umowy z francuskim zespołem?
„Myślę, że wyszedł trochę brak zrozumienia sytuacji, w której się znalazłem. Poza tym by ktoś się naprawdę zdecydował, ja musiałem zrobić więcej niż osoba bez ograniczeń. Zawsze musiałem zrobić coś więcej. Gdy pojawiało się moje nazwisko to przez pierwsze lata zawsze przychodziły na myśl moje ograniczenia. […] Testy według mnie poszły dobrze, nie poszły rewelacyjnie, brakowało mi trochę prędkości, zwłaszcza na miękkiej oponie. Musiałem sobie jednak zostawić większy margines bo jakbym popełnił błąd, naturalny dla każdego kierowcy, to byłoby: aaaa, bo to ręka” – powiedział Kubica.
Po późniejszych testach z Williamsem Robert przekonał się, że musi walczyć nie tylko z autem i rywalami do foteli, ale też uprzedzeniami. „Gdybyś nie miał ograniczeń, już byśmy z tobą podpisali kontrakt” – miał mu powiedzieć jeden z pracowników ekipy.
Dlaczego Robert nie został w Williamsie dłużej niż na jeden sezon?
„Ani z jednej ani z drugiej strony nie było mocnej chęci przedłużenia umowy. Widziałem tam rzeczy, które miały mało wspólnego z Formułą 1. A nie chciałem tkwić w takim stanie dla nabijania numerków” – wyjaśnia Robert.
Całą rozmowę z Robertem obejrzycie poniżej. Mocno polecam!
Źródło: Radio Zet