Choć wywiadów z Robertem Kubicą nie brakuje, rzadko czyta się tak osobiste rozmowy, dotyczące kariery Polaka. Szczególne wrażenie jak zawsze robią wspomnienia z jego młodości, gdy dochodził na szczyt.
Wywiad ukazał się na portalu sport.pl, a przeprowadzał go Cezary Gutowski. Robert mówi w nim, że nie czuje się częścią elity polskich sportowców XXI wieku i dodaje, że nie ma sensu porównywanie sportowców z różnych dyscyplin.
„Ja wiem, co w życiu zrobiłem i wiem, że to nie było łatwe. Dzisiaj, z obecnym doświadczeniem, wiem też, że na pewno mogłem zrobić dużo więcej. Gdybym tylko miał kogoś, na kim mógłbym się oprzeć. […] Osobę, która byłaby w stanie przekazać mi pewne informacje, doradzić. Kogoś takiego, jak na przykład ja teraz – osobę z ogromnym doświadczeniem. Choć i tak miałem dużo wsparcia i miałem też szczęście, ponieważ w młodym wieku trafiałem na dobrych ludzi, którzy pomóc chcieli i pomagali” – mówi Kubica.
Czy młodszy Robert posłuchałby starszego siebie?
„Posłuchałby, ale ja słuchałem też innych. To było bardzo wąskie grono ludzi. Parę osób, które miały bardzo pozytywny wpływ. Tego potrzebowałem i mogłem im zaufać. Osób, które dawały mi rady, było mnóstwo, ale z całym szacunkiem do nich – one nie były na odpowiednim poziomie. Nie mówię, że miały złe chęci. Oczywiście, z wiekiem dorastasz, analizujesz i jeśli pracujesz nad sobą, zaczynasz rozumieć rzeczy, których będąc młodszym nie rozumiałeś” – odpowiada Robert.
W rozmowie wiele było wspomineń z czasów kartingowych i tego, że Kubica musiał się bardzo wcześnie usamodzielnić. Dzięki temu docenia wszystko, co osiągnął.
„Na szczęście życie bardzo wcześnie wymusiło na mnie, abym polegał na samym sobie. Ja nie przyjeżdżałem na wyścigi z menedżerem, psychologiem, trenerem i rodzicami. Gdy po raz pierwszy testowałem bolid Formuły 3 w 2002 roku, pojechałem na testy z pieniędzmi, które sam odłożyłem. Zostały mi z bonusów i nagród za wyścigi. Wsiadłem w pociąg z kaskiem w ręku – w kasku schowałem te pieniądze – i pojechałem na pół dnia testów, ponieważ na tyle mogłem sobie pozwolić. Gdy podejmowałem te decyzje, tak naprawdę byłem sam. To był też ciężki okres, ponieważ zostałem wyrzucony z programu młodych kierowców Renault. Pieniądze, które zbierałem przez cały rok mogłem wydać na wyjście z kumplami, czy wyjazd na wakacje, ale odkładałem je, aby zainwestować w pół dnia jazdy bolidem Formuły 3” – mówi Robert.
„Te pół dnia otworzyło mi drogę dalej. To był jednak inny świat. Nie było tak zwanych coachów, czyli trenerów. Uważam, że są pewne plusy posiadania takiego wsparcia, ale dziś jest dużo osób, które pod tą przykrywką sprzedają know-how, którego nie mają” – dodaje Polak.
Cały, bardzo ciekawy wywiad przeczytacie tutaj.
Źródło: sport.pl