„Mógł sięgnąć po mistrzostwo świata Formuły 1, gdyby nie został skreślony przez Red Bulla” – mówi o swoim byłym koledze z zespołu Jaime Alguersuari.
Zobacz także: Alguersuari o traumie po programie juniorskim Red Bulla: Nadal mam koszmary z Marko
Ostatnio w mediach jest głośno o tym, jak Red Bull zatrzaskiwał drzwi przed wielką karierą swoim kierowcom w poprzedniej dekadzie. Najpierw Daniił Kwiat pochwalił się, że miał ofertę startów w Ferrari. Dał do zrozumienia, że nie przyjął jej, bo wiązał przyszłość z Czerwonymi Bykami, ale został zdegradowany do Toro Rosso (dzisiejsze AlphaTauri) – i z czasem przepadł w F1. Teraz Alguersuari przekonuje, jak producent popularnego napoju energetyzującego skrzywdził Buemiego, innego niespełnionego w królowej sportów motorowych.
Szwajcar przejeździł trzy sezony w Toro Rosso, w latach 2009-2011. Nie uzyskał żadnego rewelacyjnego wyniku – jego najwyższą pozycją na mecie było 7. miejsce – ale też nigdy nie miał do dyspozycji szybkiego bolidu.
Alguersuari prawie przez cały ten czas dzielił z nim garaż. Po sezonie 2011 obaj stracili swoje fotele (na rzecz Daniela Ricciardo i Jeana-Erika Vergne’a). Buemi jednak osiągnął wielkie rzeczy w innych seriach wyścigowych. Jako reprezentant Toyoty trzykrotnie został mistrzem świata w zawodach długodystansowych (w najwyższej kategorii). Minionego weekendu zresztą znowu wygrał i ponownie przewodzi klasyfikacji generalnej WEC. Ma w dorobku również cztery triumfy w 24-godzinnym wyścigu Le Mans. A i to nie wszystko. W 2016 roku razem z Renault sięgnął po tytuł w elektrycznej Formule E.
Będący pod wrażeniem Alguersuari spekuluje, że jego kolega z teamu miał papiery, by w Formule 1 dojść także na sam szczyt.
„Jedząc śniadanie, zdałem sobie z czegoś sprawę… 11 lat temu powiedziano nam, że zatrudnia się w nasze miejsce nowych kierowców, bo nie jesteśmy zwycięzcami… proszę zapomnijcie na chwilę o mnie, ale przy kawie natrafiłem na Sebastiena Buemiego”. – pisze Hiszpan na Twitterze.
„Mój były partner w F1 dalej zapisuje na swoje konto kolejne zwycięstwa i mistrzowskie tytuły… Już nie pamiętam, ile ich ma. Nie tylko jestem z niego dumny, ale też z biegiem czasu zrozumiałem, jak wiele triumfów i być może mistrzowskich tytułów wygrałby w Red Bullu w F1″.
„Ponownie, proszę nie oceniajcie mnie… To tylko moje osobiste zdanie o moim dawnym partnerze, bazujące na statystykach oraz faktach. Nie zmierzam do tego, jakie mogły być moje wyniki… Niemniej to też zostało napisane! Cześć” – kończy.
Jakby nie patrzeć, powyższymi spostrzeżeniami Alguersuari chwali poniekąd także sam siebie, wszak w ostatnim sezonie startów uplasował się przed Buemim w tabeli łącznej. Jednak po wypadnięciu z F1 jego los potoczył się zupełnie inaczej niż kolegi. Co prawda też próbował sił w Formule E, lecz bez powodzenia – i w 2015 roku oficjalnie zakończył profesjonalną karierę sportową. W wieku zaledwie 25 lat. Dziś pracuje jako DJ.
Wracając do Buemiego, teorie o tytule w F1 bez wątpienia są odważne, ale… nie można ich też wyśmiać. A Wy jak sądzicie, ile dzisiejszy as wyścigów długodystansowych mógł osiągnąć, gdyby dostał awans do seniorskiego zespołu Red Bulla?
Autor: Grzegorz Filiks
fot. Red Bull Content Pool
Źródło: Twitter, WTF1.com