Tęsknicie za Kimim Raikkonenem? Jeśli tak, to mamy dla Was dobrą wiadomość. Były mistrz świata Formuły 1 – i być może najbardziej barwna postać w wyścigach samochodowych w XXI wieku – znowu wróci na tor, by pokazać się w amerykańskim NASCAR.
Ciągnie wilka do lasu. Znany z oryginalnego stylu bycia Fin po sezonie 2021 pożegnał się chyba już na dobre z F1 (choć w jego przypadku nigdy nie mów nigdy), ale nie skończył z wyścigami definitywnie. W zeszłym roku zaliczył jednorazowy start w NASCAR, teraz zrobi to ponownie. Chodzi o najwyższą „ligę” topowej serii w Stanach Zjednoczonych, czyli Cup Series.
Popularny „Iceman” siedem miesięcy temu wziął udział w zawodach na Watkins Glen. Chociaż w NASCAR ma znikome doświadczenie, w trakcie pit-stopów był nawet ósmy – na prawie czterdziestu kierowców. Ale potem się rozbił i nie dojechał do mety. Po zderzeniu z rywalem wpadł na bandę z opon. Incydent okazał się na tyle poważny, że Kimi odniósł kontuzję nadgarstka.
Tym razem, a dokładnie już 26 marca, Raikkonen wystąpi na torze, który dobrze zna, i który chyba mu „leży”. Mowa o Circuit of the Americas w Teksasie. W 2018 roku, choć już zbliżał się do 40. roku życia i szczyt formy miał za sobą, bolidem Ferrari odniósł na nim imponujące zwycięstwo w F1 – swoje ostatnie.
Zobacz także: Raikkonen na trzeźwo mógł osiągnąć „znacznie więcej”
W NASCAR pojedzie znowu Chevroletem Camaro zespołu Trackhouse Racing Team, z numerem 91, zarezerwowanym dla zawodników „światowej klasy” wywodzących się z innych serii wyścigowych.
„Miałem fantastyczny czas w NASCAR”. – komentuje Raikkonen. „Musiałem się dużo nauczyć w bardzo krótkim czasie, ale każdy był bardzo pomocny, a rywalizacja była wielkim wyzwaniem”.
„Teraz będę się ścigał na torze, z którym jestem obeznany, więc nie będzie to dla mnie aż taka nauka jak wtedy. Chcę dobrze się bawić, ale też pojechać najlepiej jak się da”.
Jeden z właścicieli ekipy, dla której wystąpi dawny czempion F1, Justin Marks, mówi: „Gdy ogłosiliśmy start Kimiego w zeszłym roku, powiedziałem że to globalna super gwiazda, którą miałem na myśli tworząc Project 91. Sądzę, że widzieliście, jaki był odbiór fanów na całym globie. Postawa Kimiego za kierownicą dowiodła naszej koncepcji”.
„Kimi ogromnie przyciąga zainteresowanie i jego występ to świetny obrót spraw dla NASCAR oraz Trackhouse. Dodatkowo myślę, że Kimiemu naprawdę podobają się nasze wyścigi.
Sam zainteresowany dodaje: „Jestem przekonany, że wielu kierowców chciałoby dostać szansę w NASCAR. Nie jest to takie łatwe, więc może otworzą się drzwi na przyszłość dla większej liczby Europejczyków w tej serii”.
Raikkonen zdobył swój tytuł w F1 w 2007 roku. Jako reprezentant Ferrari. Co ciekawe, do dziś jest ostatnim mistrzem świata w czerwonych barwach. Z królowej sportów motorowych odchodził dwa razy. Za pierwszym w roku 2009. Wówczas zamienił bolid na samochód rajdowy i próbował sił w WRC. Miał wtedy też pierwszą styczność z NASCAR. Uczestniczył w dwóch wyścigach amerykańskiego cyklu, ale jeszcze na niższych szczeblach – w Camping World Truck Series (obecne Craftsman Truck Series, gdzie kierowcy ścigają się pickupami) i Nationwide Series (obecne Xfinity Series).
Chcielibyście zobaczyć jeszcze Kimiego startującego gdzieś regularnie? Co prawda ma 43 lata na karku, ale niewiele młodszy Fernando Alonso udowadnia w F1, że wiek to tylko liczba.
Autor: Grzegorz Filiks
Źródło: Motorsport.com