Lewis Hamilton zdobył jeden ze swoich mistrzowskich tytułów w Formule 1 nielegalnie, dlatego powinien mieć ich w dorobku sześć, a nie siedem.
Takie zdanie wyraził były szef najważniejszej serii wyścigowej świata, Bernie Ecclestone.
W 2021 roku Hamilton został najlepszym statystycznie kierowcą wszech czasów, ex aequo z Michaelem Schumacherem. Słynny Niemiec zdominował F1 w barwach Ferrari, Brytyjczyk w barwach Mercedesa. Jednak według Ecclestone’a uczciwie patrząc rekordzista nadal jest tylko jeden.
Dlaczego? Dawny boss F1 odmawia Hamiltonowi prawa do pierwszego tytułu, po który sięgnął w 2008 roku, jeszcze z McLarenem. Tamten sezon rozstrzygnął się w dramatycznych okolicznościach, na ostatnich metrach ostatniego wyścigu. Hamilton rzutem na taśmę zabrał piąte miejsce Timo Glockowi, dzięki czemu pokonał pojedynku o mistrzostwo Felipe Massę – różnicą jednego punktu – choć ten wygrał przed własną publicznością finałowe GP w Brazylii.
Na marginesie, w tych samych zawodach nasz Robert Kubica stracił podium w tabeli łącznej sezonu na rzecz Kimiego Raikkonena.
Afera singapurska
Wracając do ówczesnej walki o tytuł, według Ecclestone’a jej prawdziwym triumfatorem jest Massa, ze względu na wypaczone wyniki rozegranego nieco ponad miesiąc wcześniej, „ustawionego” wyścigu w Singapurze. Dla tych, którzy nie pamiętają albo nie widzieli tamtych wydarzeń, przypominamy: podczas pierwszych w historii nocnych zawodów F1 zespół Renault polecił Nelsonowi Piquetowi Juniorowi celowo rozbić się o ścianę, aby wyjechał samochód bezpieczeństwa, który dał sensacyjny triumf drugiemu reprezentantowi tamtego zespołu… niejakiemu Fernando Alonso.
Przed „brudną” zagrywką prowadził Massa, ale neutralizacja wywróciła jego występ do góry nogami. Kierowca Ferrari udał się na pit-stop, po czym odjechał od mechaników z nieodczepionym od bolidu wężem do tankowania paliwa. Ostatecznie nie zdobył żadnych punktów.
Ecclestone żałuje tuszowania sprawy
Ecclestone stwierdził teraz, że rezultaty inauguracyjnego wyścigu na ulicznym torze Marina Bay powinny zostać anulowane, co zabrałoby Hamiltonowi sześć punktów (dojechał wówczas jako trzeci) i dało zwycięstwo w całym sezonie Massie. Nie stało się tak między innymi przez niego, bo brał udział w tuszowaniu tzw. „afery singapurskiej” z Piquetem Jr. Dziś 92-latek żałuje.
„W trakcie sezonu 2008 poinformowano Maxa Mosley’a (ówczesnego prezesa FIA – przyp. red.) i mnie o tym, co wydarzyło się podczas wyścigu w Singapurze”. – opowiada Brytyjczyk, cytowany przez F1 Insider.
„Piquet Jr powiedział swojemu ojcu Nelsonowi, że zespół poprosił go o wjechanie w ścianę w określonym momencie, aby wywołać samochód bezpieczeństwa i pomóc w ten sposób koledze z ekipy, Alonso. Piquet Jr martwił się wtedy, czy zostanie mu przedłużony kontrakt, był pod dużą presją i się zgodził”.
„Postanowiliśmy wtedy, że na razie nie będziemy nic z tym robić. Chcieliśmy chronić naszą dyscyplinę i uratować ją przed ogromnym skandalem. Dlatego posłużyłem się anielskimi słowami, by przekonać mojego byłego kierowcę Nelsona Piqueta (Seniora – przyp. red.), by póki co siedział cicho”.
Zobacz także: Ecclestone przekupił masażystę by mistrzem świata F1 został jego kierowca
Prawda wyszła na jaw dopiero w kolejnym roku, gdy puchary za mistrzowskie tytuły już dawno były rozdane.
„W tamtym czasie istniała zasada, według której po gali rozdania nagród FIA klasyfikacja Mistrzostw Świata była już nietykalna”. – wyjaśnia Ecclestone. „Zatem Hamilton został przedstawiony z mistrzowskim trofeum i wszystko było w porządku”.
„Zgodnie ze statutami, powinniśmy byli wykreślić zawody w Singapurze z tabeli łącznej. Wtedy czempionem zostałby Felipe Massa, nie Lewis Hamilton”.
„Po dziś dzień szkoda mi Massy. Wygrał finał sezonu w swoim rodzinnym Sao Paulo i zrobił wszystko dobrze. Został okradziony z tytułu, na który zasłużył, podczas gdy Hamilton miał kupę szczęścia i zdobył swoje pierwsze mistrzostwo. Dziś rozegrałbym to inaczej”.
„Dla mnie Michael Schumacher nadal jest jedynym rekordzistą F1 pod względem liczby mistrzowskich tytułów. Nawet jeśli statystyki mówią co innego”. – dodaje.
Podczas gdy Hamilton formalnie wyrównał rekord Schumachera, Massa już nigdy nie został mistrzem. Opuścił F1 po sezonie 2017. Przez ostatnie dwa lata rywalizował w brazylijskiej serii Stock Car.
Autor: Grzegorz Filiks
Źródło: F1 Insider
fot. Red Bull Content Pool