Jednym okiem oglądając testy, drugim zerkałem na debiutujący dziś 5. sezon Drive To Survive. Czy twórcy serii naprawdę wzięli sobie do serca uwagi kierowców i kibiców? Jak ciekawa jest ta produkcja?
Opublikowany dziś sezon składa się z 10 odcinków, trwających około 40 minut. Najpierw przedstawię moje ogólne wnioski – bez spoilerów, a następnie opis poszczególnych odcinków, zdradzając nieco więcej.
Wreszcie
Wielu kibiców i kierowców – w tym Robert Kubica – zwracało uwagę, że Netflix nie wykorzystuje dostępu, jaki ma do zaplecza Formuły 1. Co prawda Kubicy zapewne chodziło pewnie o kwestie techniczne (o tych nie znajdziemy absolutnie nic w całym sezonie), ale muszę przyznać, że zauważam na tym polu poprawę.
W 5. sezonie mamy dostęp nie tylko do nagrań z telefonu Gunthera Steinera, ale również do bardzo ciekawych rozmów szefów zespołów, a czasem również kierowców. Kulisy rozmów Alpine – McLaren czy Alpine – Alonso w zamieszaniu z transferem Oscara Piastriego robią naprawdę dużą robotę.
Sztuczne konflikty?
To też zostało poprawione – nie mamy już tworzonych sztucznych konfliktów między zawodnikami. Główny punkt zastrzeżeń zawodników – m.in. Maxa Verstappena – został zatem poprawiony.
Bardziej wyraźnie mamy pokazane konflikty niektórych szefów zespołów, które do wydumanych raczej nie należą.
Nadal jednak niestety mamy bardzo dużo „reżyserki” – dopasowywania cytatów i nagrań tak by stworzyć bardziej dynamiczną, często również fałszywą narrację. Znów zatem mamy komunikaty kierowców wzięte z zupełnie innego fragmentu wyścigu, mimikę wyciętą z innego fragmentu nagrania i inne tego typu „dramatyzujące” zabiegi.
Jeżeli chodzi o kwestie merytoryczne, to nie jest źle, choć zdarzają się błędy techniczne czy w tłumaczeniu i słyszymy na przykład tłumaczenie polecenia inżyniera „stay out”, tłumaczone jako „trzymaj dystans”.
Wulgaryzmy
Wierzcie mi, nie piszę tego argumentu w imieniu Krajowej Rady Radiofonii i Telewizji. Nie zamierzam zgrywać gościa, który nigdy nie przeklina ani takiego, którego oburają przekleństwa.
Piszę to jako ojciec zafascynowanego Formułą 1 6-latka, który w domu przekleństw nie słyszy. I ja z tym 6-latkiem bardzo chętnie pooglądałbym odcinki tego serialu – żeby lepiej zrozumiał Formułę 1, żeby złapał jeszcze większego bakcyla.
No ale nie obejrzę, bo w co drugim zdaniu leci przysłowiowa ku*wa. I spoko – wiem, że tam słowo „f*ck” rzeczywiście pada, ale mam wrażenie, że jest wsadzane totalnie wszędzie, ponad potrzeby. Ale nie tylko. Gdy zdanie „very upset” jest tłumaczone jako „wku*wiony”, to czuję, że również polska strona dała tu coś od siebie. No i lektor czytający BTW zamiast BWT to też raczej wpadka.
Oczywiście „ku*wy” są również wsadzane dodatkowo, „przeklejone” z innych momentów wyścigu, innych komunikatów. Przeszkadza mi to mocno.
A ogólnie?
Jeżeli jesteście dość nowymi kibicami Formuły 1, którzy śledzili poprzedni sezon raczej pobieżnie, to jest to dla Was pozycja obowiązkowa.
Jeżeli jednak znacznie bardziej wgłębialiście się w to, co dzieje się w minionym roku w F1, to tych naprawdę ciekawych momentów jest naprawdę niewiele. Znacznie mniej jest też dedykowanych „wycieczek” do „domów” czy prywatnych miejsc kierowców.
Podobnie jak w poprzednich latach, wiele ekip i kierowców jest prawie całkowicie pominiętych w tym serialu. Skupiamy się przede wszystkim na Red Bullu, Ferrari, miejscami Mercedesie oraz Haasie. A najlepszym odcinkiem jest ten, których ich nie dotyczy.
Na początku sezonu bardzo razi powtarzanie kwestii – kilkukrotnie o Abu Dhabi 2021, o wypadku Zhou. Chaos historii w odcinku 1 wręcz odstrasza, ale gdy już się go przebrnie, jest nieźle. Oglądając cały sezon mam jednak wrażenie, że F1 jeździ tylko w Bahrajnie, Monako, Silverstone i Suzuce.
Pewnie jeżeli macie Netflixa, to i tak obejrzycie Drive to Survive już już to zrobiliście/robicie. Jeżeli nie macie, to pewnie kupicie na miesiąc. Ale jeżeli ktoś dotychczas DTS nie oglądał, to tym sezonem do całej serii raczej go nie zachęcę.
Tak czy inaczej, dobrze, że ten serial jest i dobrze, że dzięki niemu możemy przypomnieć sobie poprzedni sezon i poczuć Formułę 1.
Odcinki
#1 – Nowy początek
Chyba nie mogło być lepszego rozpoczęcia tego sezonu niż scena przejażdżki malutkim włoskim autem po winnicy w wykonaniu Gunthera Steinera i Matti Binotto. Po tym epizodzie aż zatęskniłem za Binotto, którego generalnie dość mało w tym sezonie.
Po tym świetnym wstępie, potem jest tylko gorzej. Jasne, pierwszy odcinek to powinno być „zawiązanie wątków”, ale tu dzieje się ono absolutnie chaotycznie, a ważne kwestie – jak wyrzucenie Mazepina – załatwiane są w kilkanaście sekund.
#2 – Podskoki
Znów otrzymujemy przypomnienie tego, co wydarzyło się w Abu Dhabi, słysząc wypowiedź Lewisa Hamiltona, że „chce odzyskać mistrzostwo, które mi odebrano”. Znów też jesteśmy w Bahrajnie, ale to tylko małe „przeszkadzajki” w tym jednym z najlepszych odcinków całego sezonu.
Dotyczy on bowiem porpoisingu i walki zespołów o zmianę przepisów w związku z porpoisingiem. Najgłośniejszy w niej jest oczywiście Toto Wolff. Dobrze zobaczyć, że doniesienia o bardzo burzliwym spotkaniu szefów zespołów potwierdziły się i że szef Mercedesa rzeczywiście odgrywał „Roberta de Niro”. Cytat: „Jak macie kłopoty, to naprawcie swój je*any samochód” jest ozdobą tej części.
3: Trudna rola
W teorii ten odcinek ma koncentrować się na niełatwej roli szefa zespołu Formuły 1 – na przykładzie Matti Binotto, ale w rzeczywistości mamy przede wszystkim przedstawienie GP Miami i jego atrakcji. Dodatkowo mnóstwo podkreśleń, jak ważny i ciekawy jest to wyścig. Jeden z nudniejszych epizodów, który jednocześnie będzie bardzo gorzką pigułką do przełknięcia dla Tifosi.
#4: Wyścigowa rodzina
Podczas tego odcinka poczułem się stary, gdy przez kilka minut przypominano sylwetkę „jednego z najlepszych kierowców w historii” Michaela Schumachera. Widocznie młodsza widownia F1 może już nie pamiętać kim był ojciec Micka. Bo to właśnie o kierowcy Haasa i jego zmaganiach o pozostanie w F1 jest ten epizod. Znów dostajemy ciekawą porcję rozmów Gunthera Steinera, ale trzeba przyznać, że całość jest mocno naciągnięta by widzowie raz nienawidzili, a raz współczuli Mickowi Schumacherowi.
#5 – Proszę wybaczyć
Jak dla mnie najbardziej udany odcinek sezonu, dobrze pokazujący zamieszanie na linii Alpine – McLaren i transfery kierowców – Fernando Alonso i Oscara Piastriego. Alonso sam przedstawia się w nim jako czarny charakter, a to, co widzimy na ekranie to potwierdza. W tym odcinku znajdziemy zdecydowanie najwięcej zakulisowych ujęć i rozmów.
#6 – Fajni kończą jako ostatni
Co dalej z Danielem Ricciardo? To odcinek o nim i jak zwykle dostajemy sporo uśmiechniętego i wesołego Daniela, który jednak kończy na teraz z Formułą 1. Akcji typu słynnego „parkouru” po jego ranczu w Australii jednak nie uświadczymy.
#7 – Nowe otoczenie
Fabuła skupia się tu na Sergio Perezie – w tym „pikantnych” kwalifikacjach w Monako. Kierowca opowiada o swoim zatrudnieniu i roli w Red Bullu, mamy też nieco kontrowersji dotyczących jego pozycji w ekipie i rywalizacji z Maxem Verstappenem.
#8 – Samiec Alpha
To mocno odświeżający odcinek, dotyczący Yukiego Tsunody i tego, że musi poprawić swoje wyniki, jeżeli chce pozostać w Formule 1. Poznajemy w nim nieco „nieogarniętego” Japończyka, któremu treningi psują cały dzień. Mam jednak wrażenie, że z tego odcinka i samego Yukiego dałoby się wyciągnąć więcej.
#9 – Przekroczony limit
Ten odcinek dotyczy łamania przez Red Bulla limitów budżetowych i był chyba najnudniejszym, w którym po prostu poznawaliśmy opinie każdej ze stron na tę kwestię. I oczywiście są to opinie skrajnie różne. Mam jednak wrażenie, że nieco faworyzowana jest tu wersja przedstawiana przez winowajców.
#10 – Koniec drogi
Zaczęło się od chaosu i chaosem się kończy. Ostatni odcinek to zamykanie kolejnych wątków – ale zbyt wielu i zbyt szybko. Mamy jedynie wspomniane np. o zwycięstwie Russella, kilka drobnych informacji i wypowiedzi. Odbywa się też tu długie pożegnanie Daniela Ricciardo. Podobała mi się na sam koniec zapowiedź kolejnego sezonu F1.
Jeżeli ten tekst Ci się podobał, możesz podziękować mi, stawiając wirtualną kawę na buycoffe.to – jednorazowo, bez rejestracji i z szybkim przelewem 🙂 Dziękuję!
Wesprzeć stronę możesz też na Tipo, Patronite i YouTube. Dziękuję!