Wygląda na to, że FIA przegrała z kierowcami i Formułą 1 „bitwę” o swobodę wypowiedzi i teraz próbuje wyjść z twarzą w całej sytuacji.
Kilka tygodni temu FIA opublikowała aktualizację Międzynarodowego Kodeksu Sportowego, w której znalazły się przepisy, mówiące o tym, że kierowcy nie mogą „dokonywać i prezentować politycznych, religijnych czy personalnych oświadczeń i komentarzy, naruszających ogólną zasadę neutralności, promowaną przez FIA i jej przedstawicieli”. Wyjątkiem są sytuacje, gdy uzyska się pisemną zgodę FIA.
Kierowcy są też ostrzegani, że niedostosowanie się do tych przepisów będzie traktowane jako złamanie regulaminu, a to może grozić poważnymi konsekwencjami. W przepisach pojawiła się również definicja „naruszenia”, którym to mianem określane jest „ogólne używanie języka werbalnego czy pisanego, gestów i znaków, które są obraźliwe, agresywne, nieuprzejme i szorstkie i mogą powodować poniżenie, obrażenie lub być niewłaściwe”.
Jednym z orędowników zmian był prezydent FIA, Mohamed Ben Sulayem, który niedawno stwierdził, że wolałby by kierowcy byli jak Niki Lauda czy Alain Prost, którzy „troszczyli się tylko o ściganie”.
„Teraz Vettel jeździ na tęczowym rowerze, Lewis jest pasjonatem praw człowieka a Norris mówi o zdrowiu psychicznym. Wszyscy mają prawo myśleć. Według mnie chodzi o to, czy powinniśmy przedkładać nasze przekonania ponad sport przez cały czas” – mówił wówczas prezydent FIA.
Protesty
Te zmiany i ich wydźwięk spotkały się ze stanowczą reakcją kierowców. Mówili oni, że nie jest to potrzebna regulacja, a poszanowanie swobody wypowiedzi powinno być jednym z ich nieodłącznych praw.
Lewis Hamilton mówił, że „nic nie powstrzyma go przed mówieniem tego, co chce”, a szef F1, Stefano Domenicali stwierdził, że nie zamierza „kneblować” kierowców.
Złagodzenie stanowiska
Teraz FIA opublikowała „wyjaśnienie” dotyczące wprowadzenia nowych przepisów, w którym znacznie zawęża ich obowiązywanie.
„Zawodnicy mogą wyrażać swoje poglądy polityczne, religijne i osobiste, o ile robią to poza zabronionymi momentami” – czytamy w oświadczeniu FIA.
O jakie zatem momenty chodzi? Mowa o aktywnościach na torze, takich jak „hymny narodowe, stanie na podium, parada kierowców, ceremonia przedstartowe”. Oznacza to, że w rozmowach z mediami, kierowcy mogą mówić co chcą.
Nie będą również zakazane symboliczne gesty, nie mające podłoża politycznego, religijnego czy światopoglądowego, takie jak na przykład podniesienie palca w górę i wskazanie nim na niebo.
fot. Alfa Romeo Racing