Pierwszy skalp w tegorocznej rozgrywce pomiędzy Formułą 1 a FIA dla właściciela praw komercyjnych. Prezydent FIA, Mohammed ben Sulayem poinformował, że wycofuje się z osobistego ingerowania w działalność serii.
Na linii Formuła 1 – Mohammed ben Sulayem iskrzy od dłuższego czasu. Od dawna słychać głosy, że szefom zespołów nie podoba się zbyt wyraźna obecność szefa FIA w Formule 1. Wybrany po Jeanie Todtcie były kierowca rajdowy był bardzo widoczny w mediach i często wypowiadał się na temat F1. Niektórzy uważali, że przekracza tym swoje kompetencje.
Ostatnio o ben Sulayemie było głośno za sprawą jego starań o powiększenie liczby zespołów w Formule 1 i umożliwienie wejścia do serii Andretti Autosport wspólnie z Cadillaciem.
Szef FIA podpadł też Formule 1 wygłaszając komentarze dotyczące wartości serii wobec plotek o jej sprzedaży arabskim inwestorom.
Wobec krytyki medialnej i zakulisowych rozmów, Mohamed ben Sulayem wysłał do zespołów oświadczenie, w którym poinformowano o jego wycofaniu się z większości aktywności związanych z F1.
„Założonym przeze mnie celem było bycie niewykonawczym prezydentem FIA poprzez stworzenie zespołu profesjonalnych managerów i to zostało już w większości zakończone” – pisze Sulayem.
„Dlatego od tego momentu codziennym kontaktem dla wszystkich w sprawach dotyczących Formuły 1 będzie Nikolas [Tombazis – dyrektor wyścigów jednomiejscowych] i jego zespół, a ja skupię się na kwestiach strategicznych z moim zespołem kierowniczym”.
Takie oświadczenie nie oznacza oczywiście, że Sulayem rezygnuje ze stanowiska w FIA, a zakres jego obowiązków nie zmienia się. Jest to zmiana bardziej techniczna, dotycząca kontaktu z zespołami i drobnych decyzji. Można spodziewać się również mniejszej aktywości medialnej szefa FIA w sprawach związanych z Formułą 1.
Trudno się jednak spodziewać zmiany stanowiska FIA w kluczowych kwestiach dotyczących F1, w tym zwiększenia liczby ekip o maksymanie 2.
Źródło: planetf1.com
fot. Red Bull Content Pool