Kraje arabskie coraz mocniej wkraczają do Formuły 1. Okazuje się, że szejkowie nawet są zainteresowani zakupem całej serii mistrzowskiej.
F1 ma już cztery wyścigi na Bliskim Wschodzie – w Arabii Saudyjskiej, Bahrajnie, Katarze i Zjednoczonych Emiratach Arabskich. Związków z tym regionem świata jest więcej. Na czele Międzynarodowej Federacji Samochodowej (FIA), czyli organizacji sprawującej pieczę nad sportową stroną czempionatu, od ponad roku stoi Mohammed Ben Sulayem. Ale plany Arabów są jeszcze znacznie ambitniejsze.
Zobacz także: Arabia Saudyjska ma zainaugurować sezon 2024
Agencja prasowa Bloomberg poinformowała, że Arabia Saudyjska, a konkretnie tamtejszy państwowy fundusz inwestycyjny, badał możliwość przejęcia Formuły 1. W artykule nawet padła kwota, jaką podobno oferowano aktualnemu właścicielowi serii, amerykańskiemu Liberty Media. Suma jest zawrotna – to 20 miliardów USD.
Liberty Media w 2017 roku kupiło F1 za znacznie mniej – 4,4 miliarda USD. Ale ponoć nie chce sprzedać mistrzostw, nawet za kilkukrotnie większe pieniądze od wydanych sześć lat temu.
Nie wiadomo, czy rewelacje Bloomberga są w stu procentach prawdą i Arabia Saudyjska faktycznie złożyła właścicielom Formuły 1 poważną ofertę, bo niektóre źródła to kwestionują, aczkolwiek państwowy fundusz inwestycyjny tego bogatego kraju inwestuje w sport. W 2021 roku kupił angielski klub piłkarski Newcastle United, a ostatnio łączono go też z potencjalnym nabyciem WWE, czyli amerykańskiego wrestlingu (choć wolnoamerykankę w USA trudno nazwać pełnowartościowym sportem).
Ben Sulayem sceptyczny
Doniesienia Bloomberga spotkały się już z reakcją Ben Sulayema. Co ciekawe, prezes FIA patrzy na całą sprawę sceptycznie. Po pierwsze, zakwestionował kwotę 20 miliardów, określając ją jako „nadmuchana” i „przesadzona”.
„Mówiąc zdroworozsądkowo, czy F1 jest warta tak dużo?” – pytał w rozmowie z portalem Motorsport.com.
Po drugie, ostrzegł przed zamiarami zamożnych z Bliskiego Wschodu sugerując, że chcieliby w jakiś sposób szybko odzyskiwać zainwestowane pieniądze. Na przykład wyraźnie podnosząc coroczną opłatę organizatorom wyścigów. Ci z kolei mogliby próbować przerzucić wzrost kosztów na kibiców, podwyższając ceny biletów…
„Jako opiekunowie sportów motorowych, FIA, będąc organizacją non-profit, jest ostrożna odnośnie rzekomej, nadmuchanej ceny 20 miliardów USD za F1″. czytamy na koncie twitterowym Ben Sulayema.
„Każdemu potencjalnemu nabywcy doradzamy zdrowy rozsądek, myślenie o większym dobru tego sportu i przyjście z jasnym, zrównoważonym planem – nie tylko wykładanie dużo pieniędzy. Naszym obowiązkiem jest rozważenie, jaki miałoby to w przyszłości wpływ na promotorów, w kwestii zwiększonych opłat za goszczenie F1 oraz innych kosztów komercyjnych, jak i wszelkiego możliwego niekorzystnego wpływu na fanów”.
Autor: Grzegorz Filiks
Źródła: Bloomberg, Motorsport.com, Twitter
fot. Red Bull Content Pool