Charles Leclerc uważa, że pojedynki z Maxem Verstappenem minionym sezonie, w których obaj podchodzili do siebie z dużym szacunkiem, wynikały z tego, że żaden z nich nie miał powodu do podejmowania zbędnego ryzyka.
Leclerc i Verstappen ścigali się w koło w koło w pierwszych rundach sezonu, zamieniając się miejscami przynajmniej sześciokrotnie w Bahrajnie, w Arabii Saudyjskiej doszło do zabawy z DRS-em, z kolei Australia i Imola były bardziej spokojne, a w Miami znów walczyli o pierwsze miejsce.
To był ekscytujący początek mistrzostw dla fanów Ferrari i Red Bulla, komentatorzy chwalili pełne szacunku starcia między Leclercem i Verstappenem, które były wyraźnym przeciwieństwem walk z poprzedniego roku toczonych na torze między aktualnym mistrzem świata a Lewisem Hamiltonem.
Nawet w tym roku Verstappen i Hamilton zaliczyli kontakt, kierowcy zderzyli się na Eskach Senny w Grand Prix Sao Paulo, gdzie Holender oświadczył, że Hamilton nie miał „zamiaru zostawić mu miejsca”, a kierowca Mercedesa powiedział: „Wiesz, jak to jest z Maxem”.
A jednak jest inaczej, gdy Max ściga się z Leclercem. Auto Motor und Sport zapytało kierowcę Ferrari, dlaczego tak się dzieje.
„Znamy się bardzo dobrze – odpowiedział – ale nie sądzę, żeby to był powód, dla którego jest między nami spokojniej. Myślę, że różnica z Maxem i Lewisem z zeszłego roku polega na tym, że byliśmy w różnych fazach sezonu. Nasze pojedynki były na początku roku. Potem albo ja miałem dużą przewagę w mistrzostwach, albo Max był daleko z przodu. Nie podejmujesz wtedy tak wiele ryzyka. Więc to było bardziej z powodu natury mistrzostw”.
Monakijczyk uważa, że jeśli w przyszłym roku do końca sezonu będzie liczył się w walce o tytuł, to wtedy będzie zupełnie inna bajka: „Jeśli będziemy walczyć do końca w 2023 roku, to myślę, że będą to ostrzejsze wyścigi”.
Leclerc został zapytany, czy szacunek, jaki okazuje mu Verstappen, ma coś wspólnego z Austrią 2019, kiedy to kierowca Red Bulla zepchnął go z toru, a Leclerc dał do zrozumienia, że się odegra. W kolejnym starciu, które miało miejsce podczas Grand Prix Wielkiej Brytanii, Leclerc rozparł się łokciami i wygrał pojedynek.
„Nie cierpiałem tego, co stało się w Austrii” – przyznał. „Myślałem, że nie można tak jeździć, ale kiedy stewardzi powiedzieli mi, że jest to dozwolone, byłem pierwszym, który z zadowoleniem przyjął takie podejście. Lubię ostro walczyć na torze. Na granicy możliwości. Tak właśnie uwielbiam się ścigać. Mam nadzieję, że w przyszłości zobaczymy takie pojedynki”.
Max Verstappen zawsze będzie ścigał się z Lewisem Hamiltonem ostrzej niż z Charlesem Leclercem. Podobne podejście ma również Hamilton, bo nie ma między nim a Monakijczykiem takich konfliktów.
Rok 2021 był bez wątpienia najbardziej emocjonującym sezonem, jaki Formuła 1 widziała od lat. Był to też najbardziej burzliwy rok zarówno na torze, jak i poza nim.
Verstappen i Hamilton 15 razy dojeżdżali na dwóch pierwszych miejscach. Rywalizacja między nimi była bardzo wyrównana. Max jechał po pierwszy tytuł mistrza świata, a Lewis po rekordowe ósme mistrzostwo.
Verstappen podczas Grand Prix Wielkiej Brytanii wylądował w barierze z przeciążeniem aż 50G. Podczas Grand Prix Włoch Verstappen, próbując wyprzedzić Hamiltona po wewnętrznej, podskoczył i wylądował praktycznie na jego głowie.
W obu przypadkach kierowcom udało się szczęśliwie uniknąć obrażeń, dzięki coraz lepszym standardom bezpieczeństwa w Formule 1.
Przez to, że sezon zakończył się w kontrowersyjnych okolicznościach, tylko spotęgowało wszystkie złe emocje. Hamilton wciąż przywołuje wydarzenia z Abu Zabi, a Verstappen daje jasno do zrozumienia, zwłaszcza w Sky Sports, że ma dość negatywnych komentarzy na ten temat.
Nic dziwnego, że Verstappen walczący z Hamiltonem tworzą więcej dramaturgii niż Leclerc z Verstappenem lub Hamiltonem.
planetf1.com
Patryk Kucharski