Robert Kubica w rozmowie z Wirtualną Polską potwierdził, że będzie startował w kategorii Hypercar, jednak nie wiadomo, czy w sezonie 2023 czy 2024. W ostatnich tygodniach w planach Polaka pojawiły się pewne komplikacje, które nie mają jednak nic wspólnego z Formułą 1.
Robert Kubica mówił niedawno w rozmowie z Iwoną Hołod, że nie wie jeszcze, co będzie robił w sezonie 2023, a rozmowy w sprawie jego roli w F1 trwają. Robert był przymierzany do programy LMDh wraz z Lamborghini, jednak stwierdził, że raczej nie będzie związany z tą marką.
Jak się okazuje, Polak miał już plany, które jednak uległy zmianie.
„Trzy, cztery tygodnie temu byłem na 90 proc. pewny tego, co będę robił. Niestety, sytuacja diametralnie się zmieniła. Teraz trzeba będzie podjąć jakieś decyzje, czy nadal iść tą drogą, ale niekoniecznie będzie ona taka gładka, jak wcześniej się wydawało” – mówi Robert Kubica w rozmowie z Wirtualną Polską.
Polak nadal celuje w wygranie 24h Le Mans, o czym już wielokrotnie mówił, jednak to możliwe będzie tylko, jeżeli będzie startował w kategorii Hypercar. Wstartują w niej auta LMDh oraz Hypercary. Samochody LMDh przygotowują Acura, BMW Cadillac i Porsche (wejdą w 2023 roku) oraz Lamborghini i Alpine (2024). Hypercary przygotują Ferrari, Toyota, Glickenhaus, Peugeot (będą jeździć w 2023), Isotta Fraschini (połowa 2023), Vanwall/ByKolles oraz Veloqx (daty nieokreślone).
„Teraz, dość niespodziewanie, jestem „wolnym strzelcem”. Tak bym to określił. Niespodziewanie, bo nie mówię, że wszystko było dopięte na ostatni guzik, ale pojawiły się pewne komplikacje i będę musiał się zastanowić, czy nadal iść tą drogą” – powiedział Kubica dla wp.pl.
„Jeśli tak, to jest możliwość, że będę startować w Hypercarach w roku 2023. Wiązać się to będzie jednak z pewnym kompromisem. Jeśli nie, to najprawdopodobniej drugą najsensowniejszą opcją jest pojechanie jeszcze jednego sezonu w kategorii LMP2. Wtedy znalazłbym się w Hypercarach w sezonie 2024” – dodaje kierowca, który w niedzielę zakończył sezon Długodystansowych Mistrzostw Świata z Prema Orlen Team na 5. miejscu w klasyfikacji generalnej.
Jak pisałem wcześniej, Robert wystąpi w najbliższy piątek w treningu Formuły 1 przed GP Abu Dhabi. Będzie to jego czwarte FP1 w tym sezonie, ale nie wiadomo, czy nie będzie ono ostatnim w karierze.
Dopytany we wspomnianej rozmowie, czy komplikacje, które pojawiły się w ostatnich tygodniach, są związane z Formułą 1, zaprzecza.
„Chodzi o coś zupełnie innego. Nie mogę o tym mówić. To, czy nadal będę w F1, nie ma nic wspólnego z programem wyścigowym” – mówi Robert. Wcześniej w rozmowie z Iwoną Hołod z czerwca, mówił on jednak, że pewne programy mogą być bardzo trudne do zrealizowania ze względu na konflikt marek, w barwach których mógłby pojawiać się na torach wyścigowych.
Polak został też zapytany o słowa Frederica Vasseura, który potwierdził, że w sezonie 2023 kierowcą rezerwowym zespołu z Hinwil będzie Theo Pourchaire. Tak jak pisałem, według mnie taka decyzja Alfy nie powinna mieć żadnego wpływu na los Roberta Kubicy w F1 i jeżeli zarówno on, jak i PKN Orlen zdecydują się na pozostanie w Hinwil, będą mieli taką możliwość na dotychczasowych lub bardzo podobnych zasadach. Polak potwierdza moje przypuszczenia.
„W tym roku Alfa Romeo miała więcej niż dwóch kierowców rezerwowych, więc to niczego nie wyklucza” – odparł Kubica.
Swój ostatni sezon w roli kierowcy wyścigowego w F1 Robert przejechał w 2019 roku, a potem wskoczył jeszcze na 2 wyścigi, zastępując w Alfie Kimiego Raikkonena, zarażonego koronawirusem. Czy Robert myśli jeszcze o walce o rolę kierowcy podstawowego w Formule 1?
„Nigdy nie mów nigdy, ale im więcej czasu mija, tym mocniej wątpię, abym kiedykolwiek wrócił jako kierowca etatowy do F1 na pełen sezon” – mówi Robert.
Robert potwierdził również, że w końcówce roku jeszcze kilka razy pojawi się na torze, może nawet „za kierownicą kilku aut”. Jak wiemy, jednym z tych terminów będzie końcówka listopada, o czym pisałem tutaj. Prawdopodobnie testy te będą związane z innymi seriami niż F1, zapewne z wyścigami długodystansowymi.
Całą, bardzo długą rozmowę przeczytacie tutaj.
Źródło: Wirtualna Polska