Ostatni wyścig sezonu 2022 rozegrany zostanie na Bliskim Wschodzie, w Abu Dhabi. Co prawda znamy już zwycięzców obu klasyfikacji (kierowców i konstruktorów – odpowiednio: Max Verstappen i Red Bull Racing), ale wiele kluczowych rozstrzygnięć przed nami. O wicemistrzostwo kierowców powalczą Charles Leclerc (Ferrari) i Sergio Perez (Red Bull Racing)(po 290 punktów). Matematycznie, szanse na drugą lokatę w Mistrzostwach zachował też jeszcze George Russell z Mercedesa. Aby jednak to osiągnąć, Brytyjczyk musiałby wygrać wyścig, zdobyć punkt za najszybsze okrążenie i liczyć, że nikt z dwójki Leclerc-Perez punktów nie zdobędzie.
Także wśród konstruktorów walka o pozycje (i pieniądze) wciąż w grze. Rozpędzony Mercedes będzie chciał na ostatniej prostej wyszarpać wicemistrzostwo Ferrari (19 punktów różnicy), o 4 miejsce McLaren będzie ścigał Alpine (19 punktów), o 6 Aston Martin Alfę Romeo (5 punktów), a o 8 AlphaTauri Haasa (2 punkty).
W walce o finałowe rozstrzygnięcia sezonu 2022, podobnie jak co rok, kierowcy w Abu Dhabi ścigać się będą na torze Yas Marina.
Obiekt powstawał w latach 2007-2009 i kosztował niemal miliard dolarów. Budowlę zaprojektował, specjalizujący się w torach wyścigowych, pochodzący z Olpe był kierowca wyścigowy, obecnie architekt, Niemiec Herman Tilke.
Kompleks, w skład którego poza parkiem rozrywki, hotelem czy mariną dla jachtów wchodzi też tor wyścigowy, powstał na sztucznie usypanej wyspie Yas, na wodach Zatoki Perskiej. Jako, że wyścig corocznie rozgrywany jest o zmroku, oświetlona architektura wokół toru, oraz licznie organizowane efektowne atrakcje pirotechniczne tworzą spektakularny anturaż na zakończenie sezonu.
Jeśli chodzi o samą „nitkę” toru, to nie należy ona do szczególnie lubianych przez kierowców. Owszem, otoczka weekendu jest bardzo efektowna, a wyścig to pierwsze w historii F1 zawody, które zaczynają się gdy jest jasno, a w ich trakcie zapada zmrok, ale jeszcze nigdy nie byliśmy świadkami specjalnie pasjonującej Grand Prix w Zjednoczonych Emiratach Arabskich (no może poza ubiegłoroczną, ale emocje w tamtym wypadku, zostały wygenerowane trochę nienaturalnie…).
Odnosząc się do historii, pierwsza Grand Prix w Abu Dhabi odbyła się w 2009. Triumfował wtedy Sebastian Vettel w samochodzie Red Bulla. Rok później, właśnie na wyspie Yas, Niemiec, jako najmłodszy w historii zapewnił sobie pierwszy (z czterech) tytuł mistrzowski, kiedy ponownie zwyciężył, a jego kontrkandydat do tytułu, mimo przewagi punktowej przed ostatnim wyścigiem – Hiszpan Fernando Alonso (wówczas Ferrari) utknął po pit stopie na 7 pozycji, za wolniejszym Vitalijem Pietrowem (Renault).
To jednak nie Vettel, a siedmiokrotny mistrz świata, Brytyjczyk Lewis Hamilton (obecnie Mercedes) jest rekordzistą pod względem liczby zwycięstw na torze Yas Marina. Anglik triumfował tu aż 5 razy.
Przed rokiem, wyścig w Abu Dhabi miał zadecydować o losach mistrzostwa świata. Obaj ówcześni pretendenci – Lewis Hamilton (Mercedes) oraz Max Verstappen (Red Bull Racing) przystępowali do zawodów z równą ilością punktów (369,5). Weekend lepiej rozpoczął Verstappen, który w kwalifikacjach zdobył pierwsze pole startowe do wyścigu. Niedługo po starcie, po wątpliwym pod względem zgodności z przepisami manewrze, stracił jednak swoją pozycję na rzecz Hamiltona. Brak interwencji dyrekcji wyścigu sprawił, że Brytyjczyk mógł wypracowywać przewagę nad holenderskim rywalem. Umiarkowanie emocjonujący wyścig przybrał całkowicie nieprzewidziany obrót. Gdy będący na nieco innej strategii pit-stopów Lewis Hamilton bezpiecznie utrzymywał za plecami kierowców Red Bull Racing, niespodziewana neutralizacja, po wypadku Nicolasa Latifiego na 53 okrążeniu, wywróciła losy wyścigu, a co za tym idzie całych mistrzostw. W momencie ogłoszenia neutralizacji, Verstappen znajdował się nieco bardziej z tyłu, dzięki czemu zdołał „zanurkować” do alei serwisowej i bez straty pozycji zmienić opony na świeże. Nie zdołał zrobić tego Hamilton i gdy stawka się „zbiła”, Holender znalazł się bezpośrednio za pozostającym na zużytych oponach Brytyjczykiem. Rywalizację wznowiono na 2 okrążenia przed końcem i wiadome było, że Verstappena nie powstrzyma już nic – wyprzedzi Hamiltona, wygra wyścig i zostanie mistrzem świata. Tak też się stało. Różnica osiągów była aż nadto widoczna… Kontrowersji temu zdarzeniu dodaje jeszcze fakt dziwnej decyzji stewardów o możliwości odzyskania straconych pozycji jedynie przez kierowców zdublowanych, znajdujących się między Hamiltonem, a Verstappenem…
Źródła: własne, F1 Racing, f1-Fansite.com, f1.com