Niesnaski między Maxem Verstappenem i Lewisem Hamiltonem wracają w Formule 1 jak bumerang. Aktualny mistrz świata twierdzi, że ma pełny szacunek do byłego czempiona, ale ten go nie odwzajemnia. Co więcej, ma nawet nie wymawiać imienia młodszego rywala.
Rywalizacja na linii Verstappen-Hamilton osiągnęła czerwony stopień w 2021 roku, gdy przyszło im ścigać się koło w koło o tytuł. Doszło do niejednego zgrzytu, wymian „uprzejmości”, czy dwóch poważnych kolizji. Na deser kierowca Red Bulla wyrwał asowi Mercedesa najwyższe trofeum na ostatnim okrążeniu ostatniego Grand Prix, w kontrowersyjnych okolicznościach, o których dyskutuje się do dzisiaj.
W sezonie 2022 zagorzałej walki już nie ma, ponieważ Hamilton nie dostał od zespołu bolidu pozwalającego bić się o mistrzostwo. Verstappen zebrał prawie dwa razy więcej punktów i już sobie zagwarantował drugą z rzędu koronę. Ale relacje dwóch wielkich nazwisk F1 wciąż są napięte. Tym bardziej po informacji, że Red Bull w poprzednim sezonie przekroczył limit budżetowy. Wszak mogło to pomóc Maxowi pokonać Lewisa.
Zobacz także: „Hamilton okradziony z tytułu”, „Verstappen nie potrafi normalnie wygrywać” – mistrz świata bojkotuje Sky Sports
Co więcej, jest chyba bardziej gorąco niż mogłoby się wydawać. Przynajmniej ze strony Hamiltona. Verstappen słyszał bowiem, że Brytyjczykowi już nie przechodzi przez usta jego imię… Holender opowiedział o tym brytyjskim mediom, konkretnie gazecie Mail on Sunday.
„Ludzie powiedzieli mi, że nie wymawia mojego imienia”. – mówi 25-latek.
„Zawsze byłem uczony szacunku do osiągnięć sportowców. Nie mam problemu z tym, co osiągnął Lewis. Jest jednym z najlepszych w historii”.
„Wiem, że nie chodziło tylko o to, jaki miał bolid. Samochód pomaga. Wszyscy to wiemy, ale i tak trzeba jeszcze pokonać partnera zespołowego, a Lewis robił to regularnie”.
„Trzeba przyznać, że dana osoba też wykonała niesamowitą robotę”.
„Oszust”
Dzieje się nie tylko pomiędzy Verstappenem i Hamiltonem, lecz również pomiędzy fanami jednego i drugiego. Ci zresztą atakują nie tylko siebie nawzajem, lecz także oponenta swojego ulubieńca. Na spotkaniu z kibicami w ramach GP USA pewna grupka wykrzykiwała w stronę Maxa określenie „oszust”.
Verstappen przekonuje, że nie dotykają go takie sytuacje.
„Nie jest tak jak w piłce nożnej, gdzie masz te wszystkie obelgi na stadionach. To prawdopodobnie frustracja, nagromadzona pośród fanów pewnego kierowcy, który nie radzi sobie tak dobrze. Albo mnie nie lubią”. – tłumaczy.
„Nie jestem tutaj po to, aby mnie lubili. Nie zrujnuje mi to dnia. Przeżywam wspaniały okres z zespołem. Ludzie mogą mówić co chcą, a moim zadaniem jest ściganie się”.
Uciążliwa popularność
Verstappen jednocześnie spotyka się z sympatią fanów. Jego sława, co oczywiste, wraz z kolejnymi sukcesami rośnie. Ale gwiazda Red Bulla niekoniecznie się z tego cieszy.
„Popularność nie jest czymś, czego chciałem, będąc dzieckiem. Nigdy nie chciałem być znany. Wolałbym chodzić ulicami i nie być rozpoznawany”. – tłumaczy.
„Przed wyścigiem na Suzuce udałem się do Tokio i nie byłem tam zbytnio rozpoznawany. To było niesamowite. Ciężko mi przypomnieć sobie podobną sytuację w ostatnim czasie w jakimś wielkim mieście”.
„Ludzie są zawsze mili, a ja rozumiem, że czegoś ode mnie chcą. Ale z mojego punktu widzenia, byłoby miło, gdyby zostawiono mnie samego”. – kwituje.
Autor: Grzegorz Filiks
Źródło: Daily Mail Online