Sporo mamy w ostatnim czasie rozmów z Robertem Kubicą i bardzo się z tego cieszymy. Długi wywiad z naszym kierowcą zamieścił Przegląd Sportowy i oprócz kolejnych ciekawych opowieści i opinii ze świata motorsportu, mamy również słówko o przyszłości.
Rozmowę z Robertem na jednym z warszawskich torów kartingowych przeprowadzili Aldona Marciniak i Radosław Majdan. W pierwszej jej części mówiono o młodych kierowcach i ich rozwoju.
„Dla mnie karting to była zabawa. Dziś widzę po dzieciakach, że bardzo szybko dorastają, bardzo szybko obierają zachowania profesjonalistów. Dziś można oglądać filmiki, są nowe narzędzia, technologie – widzimy wszystko. Dla mnie jedyną okazją do takiej nauki było podpatrywanie na torze innych kierowców. Ma to swoje plusy i parę minusów. Myślę, że zbyt szybkie wejście w sport profesjonalny zabiera zabawę – mówił Robert.
„To właśnie mówię moim znajomym, którzy mają synów, którzy ścigają się w kartingu. Znalazłem się już kilkukrotnie w sytuacji że powiedziałem co myślę i się obrazili, ale po kilku latach wracali przyznając mi rację. Trudno jest być rodzicem i patrzeć realistycznie na to wszystko. Wiadomo, że każdy chciałby żeby jego dziecko było lepsze od rówieśników, najlepsze, ale to wszystko jest długim procesem. Potrzeba cierpliwości” – dodawał Kubica.
Kierowca rezerwowy Alfa Romeo F1 Team Orlen mówił, jak ważny był dla niego pierwszy etap motorsportowej kariery.
„Dla mnie karting był wszystkim, chciałem jeździć tam dalej, ale tata powiedział, że mamy propozycje z Formuły Renault. I dobrze że tam poszliśmy bo jakbym został w kartingu jeszcze rok – dwa to bym pewnie jeździł tam do dziś” – powiedział Polak.
A kiedy poczuł, że ma talent i może dojść do F1?
„W Formułach nie miałem łatwego życia i dopiero w wieku 21 lat, podczas testu bolidem Formuły 1, poczułem, że mam wysokie umiejętności, że mogę to robić” – odparł kierowca Premy Orlen Team.
Radosław Majdan zwrócił uwagę na szacunek, jakim kierowcy darzą wszystkich, z którymi współpracują. Robert Kubica wyjaśnił dlaczego.
„F1 jest odbierana jako indywidualny sport, a nie ma nic bardziej mylnego bo na sukces 1 kierowcy pracują setki, a czasem tysiące osób. My jako kierowcy musimy jak najlepiej wykorzystać to, co mamy do dyspozycji, a pracuje nad tym po kilkanaście godzin dziennie wiele osób. Teraz są ograniczenia, ale kiedyś tunele aerodynamiczne pracowały 24 godziny przed 350 dni w roku. To było chore, ale też piękne” – powiedział.
Przy okazji odniósł się do serialu Drive to Survive, który wzmógł zainteresowanie Formułą 1 w ostatnich latach.
„F1 ma dwa oblicza – to, które widzimy i to, którego nie widzimy. Rzadko mówi się o tym drugim, bo każdy dba o to, by te informacje nie wyszły. Neflix miał sporo dostępu do tego światka Formuły 1, do kuchni, ale nie pokazano tego niestety” – mówił Kubica.
Nie zabrakło również pytań dotyczących przyszłości. Jeżeli chodzi o tę bliższą i ostatni wyścig WEC, Kubica powiedział: „Najważniejszy wyścig sezonu już za nami – Le Mans. To jest dla nas jak olimpiada dla innych sportowców. Nam nie udało się go wygrać w tym roku, w ubiegłym roku straciliśmy mistrzostwo na ostatnim okrążeniu i było to ciężkie. Mnie nakręca Le Mans. Jeżeli chodzi o końcową klasyfikację to jesteśmy w walce o 2. miejsce, ale nie będzie łatwo. Ale tak naprawdę 2, 4 czy 5 miejsce – to nie ma znaczenia”.
A co z kontynuacją jego roli kierowcy rezerwowego w Formule 1 i dalszymi możliwościami jazd bolidem Formuły 1?
„Na pewno chciałbym to powtarzać w przyszłym roku. Jak mówiłem, moje decyzje napędzane są pasją. Mimo że mam 37 lat, mimo że są to tylko treningi i to sporadyczne to nadal dają mi sporo satysfakcji i nadal mnie spełniają. To bardzo ważne, by w pewnym wieku mieć takie momenty. Zobaczymy. Jeżeli będzie taka możliwość to przemyślę to, ale ta praca nie może blokować mojej przyszłości wyścigowej. Zobaczymy, w którym kierunku ta przyszłość wyścigowa pójdzie, ale trzeba będzie to przeanalizować i pewnie to wszystko będzie trwało i potrwa 2 miesiące dłużej niż powinno” – odparł Polak.
Całą rozmowę zobaczycie poniżej:
Źródło: Przegląd Sportowy