Szefowie Red Bulla i Mercedesa w Formule 1 wdali się podczas GP Singapuru w przepychanki słowne na temat możliwego przekroczenia limitu budżetowego. Według Marka Webbera ich kolejna potyczka to jeszcze reperkusja burzliwego finału zeszłorocznej walki o mistrzostwo świata w Abu Zabi.
W ostatni weekend padok F1 huczał od plotek, jakoby dwa zespoły nie zastosowały się w pełni do wprowadzonego ubiegłego roku limitu wydatków. Ustalono go na poziomie 145 milionów USD. Dla największych ekip, przyzwyczajonych do ogromnych budżetów, taka granica jest bardzo rygorystyczna.
Jedną ze stajni podejrzewanych o naruszenie nowego regulaminu jest Red Bull. Mówi się, że Czerwone Byki mogły przekroczyć ograniczenie o 10 milionów.
Szef Mercedesa – „Toto” Wolff nie przeszedł obok tego tematu obojętnie. Stwierdził, że nieuczciwe wydatki Red Bulla są „tajemnicą poliszynela na padoku” – i kąśliwie doradził swojemu odpowiednikowi w zespole rywala, Christianowi Hornerowi, częstsze rozmawianie z dyrektorem finansowym teamu.
Horner ostro zareagował na te zaczepki. Zagroził nawet krokami prawnymi, jeśli konkurenci nie wycofają swoich zarzutów. Wolff w odpowiedzi nazwał słowa szefa Red Bulla „wrzaskiem”.
Webber, który startował dla Czerwonych Byków w latach 2007-2013 (i wygrał dziewięć wyścigów), widzi w całej aferze nową odsłonę kłótni po GP Abu Zabi 2021, kiedy to Red Bull i Mercedes znaleźli się na wojennej ścieżce, bo Max Verstappen wydarł tytuł Lewisowi Hamiltonowi na ostatnim okrążeniu w kontrowersyjnych okolicznościach.
„Cóż, znowu daje o sobie znać Abu Zabi? Wiemy, co było stawką w zeszłym roku, nieprawdaż? O mistrzostwie zdecydowały detale”. – komentuje Australijski kierowca, przebywający na sportowej emeryturze.
„Więc tak, konkurencyjne zespoły dają do pieca i upierają się, że może być coś na rzeczy. Teraz to FIA musi poprzeć Christiana, bo jego zdaniem rywale obszczekują nie to drzewo”.
Jutro FIA ma wydać zespołom certyfikaty, które potwierdzą lub zaprzeczą, że dany team stosował limit budżetowy. Wtedy wszystko powinno stać się jasne.
Webber dodał, że na ten moment domniemane przekroczenie przepisów przez Red Bulla to „czysta spekulacja”, ale temat jest „bardzo poważny”.
„Bo gdyby rzeczywiście tak było, miałoby to wpływ na sezon 2021, ten rok i potencjalnie na sezon 2023 bo to nie jest tak, że skutki kończą się w roku, w którym te pieniądze wydano” – wskazał.
Autor: Grzegorz Filiks
Źródło: PlanetF1