Rozmowa Roberta Kubicy w Eleven Sports dotyczyła nie tylko jego obowiązków na torze, ale również tego, co robi w symulatorach Formuły 1 – już od 9 lat. Jak wygląda jego praca w Hinwil i jak wyglądała wcześniej?
Wobec praktycznego braku testów w Formule 1, coraz ważniejsza staje się praca w symulatorach i rozwijanie tam bolidów. Alfa Romeo F1 Team Orlen dość późno dorobiła się najnowocześniejszego symulatora.
„Niektóre zespoły zaczęły pracę w symulatorze w latach 2000-nych. My w BMW i Renault nie mieliśmy symulatora, bo wszystko testowało się na torze. Alfa Romeo rozpoczęła późno pracę w symulatorze, większość ekip była znacznie przed nami” – mówi Robert.
W Alfie Romeo jednym z zadań Kubicy jest właśnie rozwijanie symulatora i korelowanie go z tym, co odczuwa podczas jazd na torze.
„Tak naprawdę jest to praca, która może być ekscytująca, ale bywa też nudnawa. Czasami wychodzę z symulatora bardziej zmęczony niż po jeździe na torze. Odczuwanie czegoś jest znacznie bardziej skomplikowane i trzeba się bardziej skupiać. Czasami człowiek czuje się, że czegoś mu brakuje – tych odczuć, które są w bolidzie” – mówi Robert.
„Czasami nawet trzeba obniżyć jakieś parametry by nie chowały one czegoś, co jest najważniejsze. Dlatego nie odwzorowujemy na przykład przeciążeń. Im więcej zaczynasz rozmawiać z inżynierami tym oni się bardziej wkręcają i bywają to długie dni” – dodaje Kubica.
Z symulatorami Robert ma do czynienia od blisko dekady. Jeszcze w maju 2013 roku dowiedzieliśmy się, że Robert pracuje w symulatorze Mercedesa. Ofertę jazd tam otrzymał po udanych testach w DTM w Mercedesie. Po odrzuceniu oferty na starty w niemieckiej serii, rolę kierowcy symulatora zaproponował mu Toto Wolff.
„W 2013 roku siedziałem przez kilka miesięcy w symulatorze Mercedesa i to, co tam przeżyłem było dla mnie szokiem. To ile tam było ludzi, ile pieniędzy i czasu było poświęcane było imponujące. Nie jest tajemnicą, że Lewis nie pracuje w symulatorze, w ciągu roku potrafił przejechać 10 okrążeń. Potrzebowali więc kogoś. Pracowaliśmy tam nad większymi, bardziej ogólnymi sprawami” – mówił Kubica.
Robert przyznał, że ówczesne jazdy w symulatorze traktował jako formę rehabilitacji. W Mercedesie praca Roberta była mocno wykorzystywana i bardzo doceniana.
„Bardzo mnie tam lubili bo używałem pracy w symulatorze jako treningu i sprawdzania siebie. W Kanadzie zaczynałem o 19 wieczorem i kończyłem o 7 rano” – mówi Kubica.
Jak się okazuje, chciano by został tam na dłużej.
„Było mocne napięcie, Toto bardzo chciał żebym robił to co weekend, ale ja poświęciłem się rajdom” – wspomina Robert.
Źródło: Eleven Sports