Sebastian Vettel ocenił, kto był jego najtrudniejszym rywalem w Formule 1.
Niemiec opuści królową sportów motorowych po sezonie 2022. Zostały mu do przejechania już tylko cztery Grand Prix. Przez całą karierę ścigał się ponad 15 lat, przeważnie na samym czele stawki. Cztery razy został mistrzem świata, co czyni z niego jednego z największych kierowców w historii.
Vettel zdominował F1 jako reprezentant Red Bulla, ale nie udało mu się powtórzyć tych sukcesów w Ferrari. Przeszkodą okazał się Lewis Hamilton, as Mercedesa. Brytyjczyk wygrał aż siedem sezonów, czym wyrównał rekord Michaela Schumachera – i parokrotnie pokonał Seba w walce o tytuł w drugiej połowie drugiej dekady XXI wieku. To właśnie jego 35-latek wskazał jako najmocniejszego konkurenta.
Zobacz także: Hamilton nie planuje odejścia z F1
„Lewis, zwłaszcza kiedy jeździłem dla Ferrari”. – odpowiedział, poproszony o wyłonienie największego z wielu swoich oponentów na przestrzeni lat. „Lewis zawsze się liczył”.
„Przedtem był to prawdopodobnie Fernando (Alonso), kiedy to on reprezentował Ferrari”. – dodał.
Oprócz Hamiltona i Alonso, z Vettelem dzielili tor też między innymi wspomniany wcześniej Michael Schumacher (chociaż wielki rodak był wtedy już u schyłku kariery i nie dysponował zbyt konkurencyjnym samochodem), Max Verstappen, Nico Rosberg, Jenson Button, Daniel Ricciardo (z którym niespodziewanie przegrał wewnątrzzespołowy pojedynek w Red Bullu), czy oczywiście nasz Robert Kubica. Polak zresztą „pożyczył” Sebastianowi bolidu, gdy ten debiutował w F1 w 2007 roku w USA.
Vettel zostałby w F1 mając szybki bolid?
Vettel przestał rywalizować o czołowe pozycje w ostatnim sezonie z Ferrari. Teraz jest kierowcą Aston Martina, w którym na dobre spadł do środka stawki. W zeszłym roku zajął 12. miejsce w klasyfikacji generalnej, w tym jest 11.
Trudno oprzeć się wrażeniu, że to kiepski samochód skłonił czempiona z lat 2010-2013 do odejścia. Czy mając lepszą maszynę, nie podjąłby takiej decyzji?
„Nie wiem”. – powiedział. „Czy wycofywałbym się, gdybym był bardzo konkurencyjny w ostatnich 3-4 latach? Gdybym wygrywał wyścigi, walczył o mistrzostwo – może zdobył jeszcze jedno? Być może zdecydowałbym tak samo. A może nie. Nie da się tego przewidzieć, ale przemknęło mi to przez myśl”.
„Finiszowanie na 10. pozycji mnie nie kręci, bo wiem jak smakuje pierwsza lokata. Jeżeli ktoś nigdy nie wygrał, wówczas minięcie linii mety po raz pierwszy na dziesiątym miejscu daje prawdziwą ekscytację. Ale cieszę się, że nie ekscytuje mnie taki wynik”.
„Nadal kocham sport. Kocham się ścigać. Decyzja o odejściu byłą trudna, ale myślałem o tym od pewnego czasu. Wiem, jak wielkiego zaangażowania wymaga ta dyscyplina sportu. Czuję, że to dobry moment na zajęcie się innymi rzeczami”. – podsumował.
Autor: Grzegorz Filiks
Źródło: F1.com