Dyrektor wyścigowy Ferrari Laurent Mekies obawia się, że system limitów budżetowych może się rozpaść jeżeli ekipy, które przekroczyły limity nie zostaną surowo ukarane. Według niego przed nami pierwszy, prawdziwy test tego systemu.
Formuła 1 powróciła do Singapuru po raz pierwszy od 2019 roku, jednak to nie był główny temat tamtego tygodnia. Krążyły plotki, że dwa zespoły nie zmieściły się w limitach kosztów na 2021 rok, czyli w pierwszym sezonie jego obowiązywania. Przy czym jeden z zespołów podobno znacznie przekroczył budżet.
Chociaż wciąż są to tylko spekulacje to ekipą, która miała mocno „przestrzelić” miał być Red Bull. Drugim wymienianym zespołem jest Aston Martin. W środę FIA wyda zespołom certyfikaty zgodności z limitami, co dużo nam wyjaśni w kwestii działania tego systemu.
Jeśli doszło do jakichkolwiek niezgodności, to Mekies obawia się o przyszłość limitów budżetowych.
Podczas rozmowy z dziennikarzami w Singapurze wspomniano Mekiesowi, że nie ma jeszcze podanej konkretnej kary za przekroczenie limitów, aby nie tworzyć scenariusza, w którym zespoły mogłyby rozważyć, czy przekroczenie budżetu faktycznie może być warte ryzyka.
„Jest to jeden z głównych powodów, dla których walczymy o przejrzystość i dotkliwość kar, ponieważ jeśli okaże się, że jest to coś, na czym zespół może uzyskać przewagę nad konkurencją, to cały system się zawali” – powiedział Mekies podczas konferencji prasowej GP Singapuru.
„I dlatego, szczególnie w ramach pierwszego zakwestionowania limitów budżetowych, potrzebna jest taka dotkliwość” – dodawał.
Dyrektor Haasa Guenther Steiner i szef Alfy Romeo Frederic Vasseur również zostali zapytani o sprawę, nalegając, aby system pozostał i nie był niszczony.
„O to właśnie chodzi: naprawdę musimy się tego trzymać. Nie jesteśmy na limicie kosztów w tym roku, ale proces, który został wdrożony przez FIA, wymaga dużo pracy, nie powiedziałbym, że jest trudny, ale trzeba włożyć w to wysiłek. Myślę, że duże zespoły mają tu więcej pracy, ponieważ są na granicy kosztów, wiedzą, że zawsze idą pod prąd. Ale wszystko jest możliwe do zrobienia” – powiedział szef Haasa.
„Myślę, że wszystkie zespoły rozumieją, jak należy przestrzegać zasad. Jeśli zaryzykujesz, dobrze wiesz co robisz. Czasem przypomina to wyścigi. Czasami ryzykujesz i może się nie udać. Ale to nic innego jak jasno zapisana zasada. Myślę, że dzięki temu Formuła 1 stała się lepszym sportem i powiedziałbym, że wszystkie zespoły wiedzą, co robią” – dodał.
W podobnym tonie wypowiadał się Fred Vaaseur.
„Wiedzieliśmy od samego początku, kiedy głosowaliśmy za limitami budżetowymi, że będzie trudne najpierw wprowadzić to do dużych zespołów, a potem je kontrolować, ale podjęliśmy taką decyzję i nie możemy już się cofnąć. Nie ma drogi powrotnej i nie możemy tego zatrzymać. Mam na myśli to, że na pewno była to ogromna ilość pracy, prawdopodobnie dużo większa dla topowych zespołów niż dla nas, ale są również mniejsze i myślę, że musimy wziąć pod uwagę ogromną pracę wykonaną przez FIA, aby skontrolować wszystkie zespoły” – mówił szef Alfa Romeo F1 Team Orlen.
„Kiedy widzę pracę, którą wykonaliśmy z FIA w sprawie limitów kosztów i myślę, że to niesamowite, że ostatecznie, czego nie mogę sobie wyobrazić, zatrzymujemy wszystko, bo mamy pierwszy problem. Kiedy masz nowe przepisy techniczne, zawsze trudno jest je wprowadzić, a za kulisami prowadzimy mnóstwo dyskusji na temat przepisów i nie zatrzymujemy się po pierwszym problemie” – dodał Vasseur.
Patryk Kucharski
planetf1.com