Robert Kubica zdradził kolejne bardzo ciekawe fakty ze swojej kariery, odsłaniając kulisy pracy dwóch zespołów, z którymi odnosił największe sukcesy w Formule 1.
Po pierwszej, bardzo ciekawej części rozmowy, z węgierskim dziennikarzem Sandorem Meszaroszem, czas na kolejne fragmenty, które tym razem dotyczyły „pierwszej” kariery Roberta Kubicy w F1.
Zapytany o współpracę z BMW Sauber w latach 2006 – 2009, Robert przyznaje, że był to słodko – gorzki okres.
„Z jednej strony zawsze będę im bardzo wdzięczny że dali mi szansę, wsadzili mnie do auta w środku sezonu 2006. Ale jednocześnie przez ten okres straciliśmy bardzo dużo okazji. Do dziś gdy spotykam kogoś z tamtego okresu, to słyszę, podobne rzeczy” – przyznaje Robert.
Mówi on przy tej okazji o częściach, jakie testował w zaledwie 2 dni po wygraniu GP Kanady w sezonie 2008. Dawały one spory zysk na okrążeniu, jednak ze względu na to, że był tylko jeden ich zestaw, nie dali go żadnemu z kierowców, bo priorytetem było, by „auta były równe”.
„W ubiegłym roku spotkałem mojego mechanika z tamtego roku i powiedział mi, że gdybyśmy użyli tej części, którą ja testowałem w Jerez i wiedziałem, ile daje nam osiągów, wygralibyśmy więcej wyścigów. Potem przejrzałem sobie starsze klasyfikacje, wyniki czasówek, porównałem z wynikami i klasyfikacją na koniec sezonu i wiem, jak wielką szansę straciliśmy. Nadal tego nie rozumiem. Wiem, jaki był ich punkt widzenia, ale nie mogę tego pojąć bo dla mnie zawsze chodziło o to, żeby poprawiać osiągi. Nie mówię, że straciliśmy mistrzostwo, nie da się tak powiedzieć. Ale z małym wysiłkiem, a może nawet bez niego bo wystarczyło zamontować jedną część, walczylibyśmy o mistrzostwo w ostatnim wyścigu” – mówi Kubica.
Ciekawe były też kulisy późniejszego odejścia BMW z Formuły 1.
„Dowiedziałem się kilkanaście godzin przed oświadczeniem prasowym. To był szok. Zazwyczaj w padoku mówi się o czymś, krążą plotki. Tu nie było niczego. Z jednej strony byłem rozczarowany, ale z drugiej strony pomyślałem sobie, że to daje mi szansę wypróbowania innych ekip. Po sezonie 2008 byłem rozczarowany wieloma rzeczami i chciałem spróbować pracy z kimś innym. Byłem wtedy wysoko cenionym kierowcą i wiedziałem, że będę miał okazję. Szyko się nadarzyły” – wspomina Robert.
Nie zawiódł się na Renault. Współpraca z ekipą z Enstone była na takim poziomie, który odpowiadał Polakowi.
„Było 100 razy lepiej. Wszystko było skupione na osiągi. Dla mnie to było odejście od korporacyjnego zarządzania do prawdziwego ścigania. A te dyskusje, kłótnie. Niedawno spotkałem się z moim inżynierem, który zapytał mnie, czy pamiętam Australię 2010. Nie pamiętałem, ale przypomniało mi się. Byłem tam ja, Eric Boullier, Simon Rennie, Alan Permane, James Allison, Bob Bell. To była tak intensywna dyskusja. Pamiętam o czym mówiliśmy, ale zachowam to dla siebie. Ale było tak intensywnie: 40 minut gorącej dyskusji. Ale kiedy otworzyliśmy drzwi, było po wszystkim, nic się nie działo – czyste skupienie na osiągach. Dla mnie to było niesamowite” – powiedział Kubica.
Wspomniał on też pierwsze testy przed sezonem 2010 z Renault w Walencji, które poszły słabo. Podczas drugich zaproponował zmianę ustawień – na całkowicie inne. Po ich wprowadzeniu ekipa zyskała kilka dziesiątych sekundy na okrążeniu, a inżynier Roberta nie rozumiał, dlaczego nagle są tak szybcy.
Kubica zdradził też, że Renault ukrywało przed nim fakt podpisania umowy z Genii Capital i sprzedaży zespołu.
„A ja podpisałem umowę z Renault – producentem samochodów – a nie biznesmanem, który chce mieć zespół F1. Miałem wielki żal o to do nich bo ukrywali to bardzo długo, tak długo, bym nie mógł skorzystać z klauzuli odejścia. Gdy się oficjalnie dowiedziałem, wolne na sezon 2011 było już tylko miejsce w Toro Rosso” – mówi Robert. Z tego względu jego pierwsza rozmowa z Gerardem Lopezem, szefem Genii, była „dość dziwna”.
Na koniec rozmowy, Polak został zapytany o swojego najtrudniejszego rywala z Formuły 1.
„Myślę, że to zależy od okresu. Wówczas chyba był nim Fernando, był najbardziej kompletnym zawodnikiem. Ale to się zmienia. Fernando był w szczycie swojej dyspozycji wtedy, za moich „dawnych” czasów w F1. Gdy Lewis dołączał do F1 nie miał doświadczenia. Szanuję wszystkich kierowców, z którymi się ścigałem. Poziom jest tak wysoki, że trudno jest tak wskazywać, ale jakbym miał wybrać jednego, to byłby to Fernando.
Najciekawsze fragmenty pierwszej części podcastu możecie przeczytać tutaj.
Jest to tylko część z bardzo obszernej rozmowy. Kolejne, bardzo ciekawe fragmenty przedstawię jutro. Całości możecie wysłuchać tutaj.
Źródło: Formula Podcast