W pewnym momencie tego sezonu, Max Verstappen tracił aż 46 punktów do Charlesa Leclerca, jeżdżąc wyraźnie gorszym wówczas autem. Teraz zastanawiamy się nie czy, a kiedy Holender zdobędzie mistrzostwo sezonu 2022.
Max nie myśli
O tym, czego potrzebuje Max Verstappen by już w ten weekend zapewnić sobie mistrzostwo świata F1 pisałem tutaj. Holender zdaje sobie z tego sprawę, ale deklaruje, że nie będzie się skupiał na matematyce w ten weekend.
„Naprawdę nie myślę teraz o mistrzostwie. Chcę po prostu zaliczyć pozytywny weekend, tak jak podczas każdego wyścigu i myśleć z wyścigu na wyścig. Nie ma pośpiechu” – mówi lider klasyfikacji generalnej mistrzostw.
Formuła 1 wraca do Singapuru po 3 latach przerwy spowodowanej pandemią i kierowca Red Bulla bardzo cieszy się z tego faktu.
„Nie było nas tu trochę więc będzie ciekawie zobaczyć, jak ewoluował tor. To zdecydowanie jeden z najlepszych wyścigów w roku i piękne miejsce by je odwiedzić. Ważne będzie zaliczenie dobrych kwalifikacji i na tym będę się skupiał” – mówi Max.
„Podczas wyścigu trzeba będzie być gotowym na wszystko ponieważ zazwyczaj jest tu sporo samochodów bezpieczeństwa. Ogólnie to bardzo wymagający tor, wilgotność jest wysoka i sprawia problemy dla ciała. Bardzo trudno jest tu wykonać perfekcyjne okrążenie ponieważ bardzo blisko zakrętów są ściany” – dodaje Verstappen.
Marko woli poczekać
Doradca Red Bulla, Helmut Marko, wolałby aby Max Verstappen nie spieszył się ze zdobywaniem mistrzowskiego tytułu.
„Z marketingowego punktu widzenia, lepiej byłoby wygrać w Japonii ze względu na naszego partnera silnikowego, Hondę. Ale ogólnie zakładamy, że Max będzie mistrzem świata, to tylko kwestia pytania: kiedy” – mówi Marko.
Jednocześnie bardzo docenia on to, jaki postęp w trakcie sezonu wykonał zespół, obrabiając stratę 46 punktów po trzech pierwszych wyścigach do Charlesa Leclerca.
„Nasz samochód był za ciężki. Pierwsza awaria była spowodowana tym, że chcieliśmy go odchudzić. Druga to kwestie techniczne. Ze względu na zbyt dużą wagę, samochód początkowo źle się prowadził. Wprowadziliśmy poprawki mające na celu redukcję wagi – po 2-3 kilogramy na wyścig. Oprócz tego przyszedł normalny program rozwojowy” – wyjaśnia Marko.
„Przede wszystkim zajmowaliśmy się przodem auta i poprawkami tam. Max potrzebuje samochodu, który ma mocny przód, skręca bardzo łatwo. To, co potem dzieje się z tyłem auta, nie za bardzo go obchodzi. Nasz samochód stawał się coraz lepszy, a Ferrari miało problemy techniczne i pojawiły się błędy kierowców więc zamieniliśmy stratę w komfortowe prowadzenie” – wyjaśnił doradca Red Bulla.
Źródło: planetf1.com, racefans.net