Czasami wyścig się po prostu nie układa. Taki los spotkał w miniony weekend polski zespół Inter Europol Competition na torze Fuji, u stóp najwyższego szczytu Japonii, 100 km od Tokio, gdzie odbyła się przedostatnia runda Długodystansowych Mistrzostw Świata FIA. Kuba Śmiechowski, Alex Brundle i Esteban Gutierrez w żółto-zielonym prototypie Oreca #34 musieli zadowolić się jedenastym miejscem po trudnym, 6-godzinnym wyścigu.
W przypadku wyścigów zamorskich logistyka jest wyjątkowym wyzwaniem. Oreca została spakowana i wysłana do Japonii bezpośrednio po lipcowym wyścigu na torze Monza, zakończonym świetnym czwartym miejscem zespołu. Niestety, tym razem nie było powtórki, a polski team zaliczył trudny tydzień w Japonii.
Zespół stracił niemal całkowicie pierwszą sesję treningową z powodu problemu technicznego. W sesji kwalifikacyjnej wystąpił Alex Brundle, który jednak nie był w stanie uzyskać dobrego czasu z powodu braku przyczepności przedniej osi i w rezultacie zakwalifikował samochód do niedzielnego wyścigu na 11. pozycji.
Strata 40 minut w pierwszym treningu miała znaczący wpływ na całą resztę weekendu, zarówno na kwalifikacje, jak i na wyścig, w którym zespołowi brakowało nieco tempa. Efekt ten był spotęgowany długością wyścigu.
Pod górą Fuji często pada deszcz, tym razem jednak była piękna, ciepła, słoneczna pogoda. Esteban Gutierrez wystartował bardzo dobrze i awansował na szóste miejsce. Jednak po 12 okrążeniach tempo osłabło, ponieważ opony straciły przyczepność, a samochód #34 spadł na siódmą pozycję przed pierwszym pit-stopem.
Esteban przejechał potrójną zmianę, zanim w kokpicie usiadł Kuba Śmiechowski, ale do tego momentu stracił dużo czasu i Polak opuścił aleję serwisową na dwunastym miejscu. Przez dłuższy czas walczył z samochodem zespołu Vector Sport #10, a tempo Kuby na nowych oponach było imponujące. Jednak gdy opony nieco się zużyły, kierowca znów musiał walczyć o przyczepność.
Wyścig przebiegał nadzwyczaj spokojnie i bez poważniejszych incydentów. Ewentualny wyjazd na tor samochodu bezpieczeństwa mógłby dać załodze #34 szansę awansu. Gdy Alex Brundle przejął samochód, pojechał bardzo szybko pierwszą zmianę, ścigając swojego ubiegłorocznego kolegę z zespołu – Rengera van der Zande w samochodzie #10. W końcówce wyścigu pojechał Esteban Gutierrez, ale pomimo najlepszych starań nie był w stanie wywalczyć lepszego wyniku, niż jedenasta pozycja.
Kolejny występ zespołu będzie miał miejsce podczas rundy European Le Mans Series, za dwa tygodnie na torze Spa-Francorchamps.
“Celem na ten wyścig było powtórzenie wyniku z Monzy, ale był to dla nas trudny weekend. Już podczas pierwszego treningu straciliśmy 40 minut czasu na torze z powodu problemu technicznego, a w serii na tak wysokim poziomie nie da się nadrobić takiej straty, zwłaszcza na torze, gdzie nie można testować. To miało wpływ na cały weekend i wskutek tego brakowało nam około pół sekundy do zadowalającego nas tempa, stąd dopiero jedenaste miejsce. Teraz wraz z całym zespołem będziemy ciężko pracować, abyśmy mogli być naprawdę mocni w Bahrajnie” – powiedział po wyścigu Sascha Fassbender, manager zespołu.
“Realnie patrząc, nie mieliśmy dziś szans na walkę. Esteban zmagał się z niespodziewanie wysoką degradacją opon na pierwszej zmianie, co uniemożliwiło mu awans w klasyfikacji wyścigu. Przez resztę wyścigu brakowało nam tempa i możliwości zyskania pozycji. Teraz skupiamy się już na kolejnym wyścigu w Bahrajnie” – skomentował Alex Brundle.
“Staraliśmy się dać z siebie wszystko, próbowaliśmy różnych koncepcji w kwestii ustawień, aby poprawić balans, ale dzisiaj niestety nie wyszło i po prostu nie byliśmy wystarczająco szybcy. Podjęliśmy również ryzyko dotyczące strategii, która była interesująca, ale także nie zdała egzaminu. Pozytywem jest, że podążamy we właściwym kierunku i mamy większą kontrolę nad tym, co staramy się osiągnąć, aby w Bahrajnie zakończyć udanym występem mój pierwszy sezon WEC” – dodał Esteban Gutierrez.