Po raz pierwszy od 10 lat odbędzie się spotkanie FIA z zespołami, dotyczące standardów sportowych. Można spodziewać się, że będą omawiane przypadki z GP Włoch, po którym wiele osób z padoku oraz mnóstwo kibiców było niezadowolonych z decyzji dyrekcji wyścigu.
Spotkanie zwołał prezydent FIA, Mohammed Ben Sulayem, który na Monzy rozmawiał z wieloma kierowcami i po tych dyskusjach chce pomówić o szerokim zakresie „spraw sportowych”.
„To część trwającej misji prezydenta FIA, mającej na celu poprawę standardów w sporcie, zbliżania do siebie kierowców, zespołów, stewardów i oficjeli w celach współpracy. To spotkanie jest również częścią serii konsultacji, które nakreślą przyszłość i kierunki naszego sportu” – czytamy w oświadczeniu FIA.
A trzeba przyznać, że tematów do rozmowy w ostatnim czasie zebrało się wiele. Kierowcy podnoszą od dawna problem niekonsekwencji u sędziów, która sprawia, że za te same przewinienia raz są kary, a raz nie ma.
Kolejna kwestia to limity toru i sprawność podejmowania decyzji o ich przekroczeniu lub nie przez sędziów.
Dobrze widoczne było podczas weekendu na Monzy zamieszanie dotyczące wymierzania kar kierowcom za nadprogramowe elementy silników. Zespoły, zawodnicy oraz kibice musieli wiele godzin czekać na ogłoszenie prowizorycznej kolejności startowej.
Poruszony może zostać również problem punktów do superlicencji, który wypłynął przy okazji zainteresowania przez ekipy Coltonem Hertą.
Decyzja o zorganizowaniu spotkania została podjęta jeszcze przed wyścigiem, ale wygląda na to, że później do agendy mógł dojść kolejny punkt – kończenie wyścigów za samochodem bezpieczeństwa, które wczoraj miało miejsce po raz 13. w historii Formuły 1.
„Czerwona flaga nie była potrzebna, ale nie rozumiem, dlaczego ściąganie samochodu trwało tak długo” – mówił szef Ferrari Mattia Binotto.
„Mieli wystarczająco czasu by się z tym uporać i wznowić wyścig. Wybrali zły samochód i to sprawiło, że te wszystkie auta musiały znów nadrabiać okrążenie. Musimy przeanalizować szczegóły, ale według mnie było tu wystarczająco dużo czasu, a samochód był zaparkowany na poboczu, a nie wbity w barierę” – stwierdził Christian Horner w rozmowie ze Sky Sports.
Lewis Hamilton ma pomysł na takie sytuacje, który od dawna jest wykorzystywany w seriach juniorskich i nie tylko – wydłużenie wyścigu o okres nautralizacji.
„Wydłużenie wyścigu nie zaszkodziłoby. Jako racer, zawsze chcesz więcej. Chciałem móc ścigać się z Ferrari i zobaczyć, czy mogę zyskać pozycję” – mówił wczoraj Lewis.
Problemem tego rozwiązania jest ilość paliwa w baku, która jest obliczona na standardowy czas wyścigu. Być może ten temat znajdzie się w tematach dzisiejszych obrad.
Ideę spotkania i działania nowego prezydenta FIA chwalą kierowcy. Lewis Hamilton mówi, że szef FIA nie ma łatwego zadania i potrzebuje czasu do zbudowania wszystkich relacji i wdrożenia zmian.
„Myślę, że najważniejsza teraz dla kierowców jest próba zbudowania połączenia ze wszystkimi zawodnikami, GP Drivers Association. Chcemy pomagać FIA, Mohammedowi i jest on na to otwarty” – mówi Lewis.
Źródło: racefans.net