W bardzo szczerym wywiadzie dla racingnews365.com Robert Kubica mówi o tym, jak wiele znaczył dla niego powrót do F1 i punkt wywalczony w GP Niemiec 2019. Polak zaznaczał, że świat F1 bywa brutalny, a oceny kibiców często bardzo mylne.
Przeprowadzający wywiad Aaron Deckers spotkał się z Robertem w sobotę podczas GP Węgier. Polski kierowca przyszedł na rozmowę tuż po sobotniej odprawie z inżynierami. Jak pisze Deckers, Kubica jest bardzo aktywny w garażu Alfy, nawet w dni, w które nie jeździ i angażuje się w rozwój zespołu.
Rozmowa dotyczyła powrotu Kubicy do F1 w 2019 roku i drogi jaką przeszedł.
„Po moim wypadku w 2011 roku, nie zawsze sądziłem, że uda mi się wrócić do F1, dlatego mój powrót do F1 w Williamsie uważam za największy sukces w mojej karierze” – mówi Kubica dla racingnews365.com.
„Szkoda, że samochód nie był wówczas dobry bo fani mają wspomnienia głównie z tego względu, związane z moim powrotem. Ludzie zapominają też, że to ja byłem tym, który zdołał zdobyć punkt w tamtym sezonie, a to nie było łatwe zadanie w tamtym samochodzie. Ja nadal jestem dumny z punktu zdobytego podczas GP Niemiec. To był ważny moment w mojej karierze wyścigowej. To była kulminacja bardzo długiej drogi, jaką przeszedłem by wrócić do bolidu Formuły 1 i w ogóle do życia. Moment, który pamięta niestety niewiele osób, ale tak to działa w F1” – dodaje Kubica.
Robert przyznaje jednak, że jednocześnie wielu osobom nie udaje się wrócić do poprzedniego życia po tak ciężkim wypadku.
„Ja zdołałem nawet wrócić do bolidu F1, choć musiałem zaczynać od zera po moim wypadku. Musiałem nauczyć się wszystkiego na nowo, krok po kroku. Po drodze odrzuciłem nawet oferty wcześniejszego powrotu za kierownicę bolidu F1. Wówczas moje ciało nie było gotowe i prawdopodobnie na nowo otworzyłbym jeszcze niezabliźnione rany” – mówi Robert.
„Oczywiście, zawsze jest wspaniale jeździć bolidem F1, ale trzeba być na to gotowym. Teraz jestem w stanie wykonywać pracę dla Alfy Romeo i fantastycznie jest jeździć tym samochodem. Dostaję bardzo mało czasu za kierownicą bo nie ma już nielimitowanych testów, które były kiedyś. Nie jest więc łatwo wskoczyć po miesiącu przerwy. Nadal jednak dobrze sobie radzę i cieszę się jazdą za każdym razem” – dodaje Kubica.
Robert przyznaje też, że nie jest mu łatwo oglądać, jak jeżdżą inni zawodnicy.
„Szczególnie, że czasem jestem tak szybki jak inni lub nawet szybszy. Bardzo chciałbym przejechać kolejny sezon w Formule 1, ale realistycznie patrząc na sprawę, nie będę w stanie, choć pokazałem w znacznie trudniejszej sytuacji, że można wrócić do F1” – mówi kierowca.
Po raz kolejny powtórzył on, że gdyby Williams z 2019 roku był lepszym samochodem, nadal jeździłby w F1.
„Tamten rok w Williamsie był bardzo trudny i utrudnił mi kontynuację kariery w F1. Jeżeli wówczas miałbym dobry samochód, bez wątpliwości nadal jeździłbym w F1, ale niestety nie było tak. Świat Formuły 1 to bardzo twarde środowisko, podobnie jak w każdym sporcie na najwyższym poziomie. Mogę jednak powiedzieć, że powrót był największym sukcesem mojej kariery” – mówi Robert.
„Wielu fanów pewnie się ze mną nie zgodzi i powiedzą, że byłem nieprawdopodobnie zły w 2019 roku” – dodaje Polak.
Robert jest dumny, że udało mu się wrócić do F1.
„Wiem bardziej niż ktokolwiek inny, jak trudno było mi wrócić do motorsportu i normalnego życia. To była bolesna droga. Nikt poza mną jej w pełni nie zrozumie i to na wieczność pozostanie tylko ze mną. Powiedzmy sobie szczerze – byłem bliżej śmierci niż życia przez te lata. Wiem co czułem i jak te trudne momenty uczyniły mnie silniejszym. Jednocześnie to sprawia, że bardziej doceniasz życie. Negatywne momenty mogę teraz szybko odłożyć na bok ze względu na to, co przeszedłem” – mówi Kubica.
„W pewnym sensie wypadek sprawił, że moje życie stało się lepsze bo stałem się go bardziej świadomy. Biorąc to pod uwagę, szkoda, że świat F1 nigdy nie docenił mojego powrotu i punktu, który zdobyłem. Czułem, że to nie ja byłem tym, który ma go zdobyć. Nie dostałem uwagi, na którą zasłużyłem” – dodaje krakowianin.
Robert przyznaje, że ludzie zapomnieli o tym punkcie, również dlatego, że otrzymał punkty dlatego, że inni dostali wówczas kary.
„Nie odbiera to jednak nic mojemu osiągnięciu. Podobnie jak wielu czołowych sportowców, nie zostałem doceniony tak, jak na to zasługiwałem. Ja patrzę na sportowców w inny sposób. Dla mnie kolaż, który dotrze na metę ostatni, nadal jest je***ym świetnym sportowcem, któremu należy się wiele szacunku. Nikt nie wie, przez co on przechodzi. Każdy sportowiec ma swoją historię i każdego bardzo szanuję” – zaznacza Robert.
„Wiem, jak to jest być czołowym sportowcem i szkoda, że ludzie patrzą tylko na wyniki. Jako czołowy atleta, nie powinieneś patrzyć wyłącznie na swoje rezultaty, ale powinieneś widzieć szerszy obraz. Potrzebujesz trochę szczęścia, szczególnie w F1 bo sam talent nie doprowadzi cię tu. Szkoda, że ludzie w padoku nie zawsze to widzą, ale rozumiem to. Świat F1 porusza się tak szybko, że ludzie tracą kontakt z rzeczywistością ze względu na całą pracę, którą trzeba wykonać. Dopiero kiedy skończy się kariera w F1, dostrzegają, jak wiele sport im dał, ale również jak wiele sport od nich wymagał. Ja coś o tym wiem” – kończy Polak.
Źródło: racingnews365.com