Okazuje się, że opóźnienie ogłoszenia umowy Porsche i Red Bulla na współpracę silnikową od 2026 roku, może mieć związek nie tylko z przerwą wakacyjną w F1.
Pierwotnie potwierdzenia współpracy Porsche i Red Bulla spodziewano się 4 sierpnia. Miano jednak czekać na zatwierdzenie przepisów silnikowych na sezon 2026 przez FIA. Za kulisami toczyły się jednak rozmowy i pierwsze działania. Wystąpiono nawet o zatwierdzenie przejęcia 50% udziałów w Red Bull Technologies. Porsche natomiast złożyło wniosek o rejestrację znaku „F1nally”, sugerującego powrót do F1.
Teraz, gdy przerwa wakacyjna minęła, nadal nie ma żadnych ogłoszeń w sprawie współpracy Red Bulla i Porsche. Pytani o to przedstawiciele Red Bulla, nie wypowiadają się optymistycznie. Helmut Marko powiedział, że to „skomplikowana sytuacja”.
„Nadal jest wiele detali, które trzeba wyjaśnić. Porsche jest mile widziane, ale jednak nie jest to prosta sprawa. Mam nadzieję, że negocjacje dobrze się skończą” – dodaje Christian Horner.
Według dziennikarzy, w negocjacjach musiało się wydarzyć coś nieprzewidzianego, mimo „błogosławieństwa” szefa Red Bulla, Dietricha Mateschitza. Jak pisze Auto Motor und Sport, Red Bull ma obawiać się zyskania przez Porsche zbyt dużej kontroli w zespole, wynikającej z przejęcia 50% udziałów. Horner, Marko oraz dyrektor techniczny Adrian Newey mają jednak bardzo naciskach na niezależność ekipy jeżeli chodzi o rozwój techniczny. Również dlatego ekipa zdecydowała się na budowę własnego silnika po oficjalnym odejściu Hondy z F1.
Porsche chce współpracować jedynie z Red Bullem, wykorzystując doświadczenie i mocną pozycję zespołu oraz to, że dysponują oni dwoma zespołami. To z pewnością bardzo mocna karta przetargowa w rękach ekipy z Milton Keynes.
Jednocześnie Red Bull ma alternatywy – mówi się, że Honda może wrócić do F1 od 2026 roku i oczywiście logicznym byłoby zrobienie tego z Red Bullem.
„Możemy tworzyć własne silniki samodzielnie i być jedynym zespołem obok Ferrari, który pod jednym dachem tworzy nadwozie i silniki w F1” – mówią w Red Bullu. Oczywiście, tworzenie własnej jednostki, konkurującej z Audi, Renault, Ferrari czy Mercedesem to spore wyzwanie.
Dodatkowo, Red Bull „ma czas” i może czekać z ustaleniem konkretów i ogłoszeniami. Nie mają go w Porsche, które chce ogłosić swój program w F1 jeszcze w tym roku – najpóźniej w połowie grudnia, kiedy to mija termin wpłacenia wpisowego do FIA dla producentów silników na 2026 rok.
Wygląda zatem na to, że sprawa jest rozwojowa i jeszcze kilka scenariuszy jest możliwych w niej.
Źródło: Auto Motor und Sport