Lewis Hamilton po raz pierwszy w tym sezonie nie ukończył wyścigu Formuły 1. Anglik ocenił incydent z Fernando Alonso, który „niemal złamał mu kark”. Głowę popiołem za swój błąd w alei serwisowej posypał też Charles Leclerc.
Hamilton wie
W 5. zakręcie pierwszego okrążenia doszło do kontaktu pomiędzy walczącymi o 2. miejsce Fernando Alonso i Lewisem Hamiltonem. Auto Anglika zostało mocno podbite w górę.
„Prawie złamałem kark opadając więc to było mocne uderzenie. Jestem pewien, że jutro będę obolały. Pamiętam, że widziałem ziemię patrząc na przód auta więc było wysoko. Jestem wdzięczny, że nadal żyję i jestem w dobrej formie” – powiedział Lewis, cytowany przez racefans.net.
When world champions collide 💥#BelgianGP #F1 pic.twitter.com/x0SL4PPG20
— Formula 1 (@F1) August 28, 2022
Lewis wziął na siebie winę za ten incydent. Po wyścigu został poproszony o skomentowanie słów Alonso, który nazwał go „i*iotą” przez radio zespołowe, dodając, że Hamilton umie się ścigać tylko jeżeli startuje z 1. miejsca.
„Nie mam odpowiedzi na to. Wiem, jakie mogą być odczucia w ferworze walki. Miło wiedzieć, co o mnie myśli! Dobrze, że się z tym nie kryje. To nie było celowe i biorę odpowiedzialność za to. Tak robią dorośli” – mówił Hamilton.
Uderzenie w aucie Hamiltona było tak duże, że włączyły się czujniki sygnalizujące duże przeciążenie. Kierowca powinien był udać się do centrum medycznego po wypadku, ale nie zrobił tego, za co jeszcze w trakcie rywalizacji o GP Belgii otrzymał ostrzeżenie.
Po kontakcie Lewis przejechał jeszcze przez kilka zakrętów, ale dostał polecenie zatrzymania auta.
„Byłem zaskoczony, że auto zostało podbite tak wysoko. Słyszałem, że coś jest zepsute w skrzyni biegów. Oczywiście w takim momencie zawsze ma się nadzieję, że da się pojechać dalej, ale nie było mi to dane. Po tak mocnym upadku, coś zepsuło się z tyłu więc powiedziano mi bym się zatrzymał” – mówił Lewis.
„Współczuję zespołowi i jest mi przykro bo straciliśmy dziś wiele punktów. Dawałem z siebie wszystko przez cały weekend. Teraz jednak idziemy do przodu i spróbujemy wykonać dobrą pracę za tydzień” – dodał Anglik.
„To nie pech”
Winę na siebie za utratę 5. miejsca w wyścigu wziął też Charles Leclerc. Kierowca podczas ostatniego pit-stopu przekroczył prędkość w alei serwisowej o 1 km/h i do czasu jego wyścigu doliczone zostało 5 sekund. Spadł przez to za Fernando Alonso.
„Sprawa z pit-lane to nie pech tylko moja wina. To był błąd o tyle. Z drugiej strony, nie byliśmy wystarczająco szybcy przez cały weekend. To największy problem” – mówił Leclerc.
Mattia Binotto przyznał, że ekipa w ten weekend używała innych ograniczników prędkości.
Źródło: racefans.net, planetf1.com