Nie po raz pierwszy w tym sezonie Ferrari zawiodło pod kątem strategicznym Charlesa Leclerca, który powinien był odrobić podczas Grand Prix Wielkiej Brytanii znacznie więcej niż 6 punktów do Maxa Verstappena.
Leclerc chce sprawdzenia
Charles Leclerc mimo uszkodzeń auta miał świetne tempo na Silverstone ale mimo to Ferrari chciało dać równe szanse swoim kierowcom i długo nie nakazywało znacznie wolniejszemu Sainzowi przepuszczenia kolegi z ekipy.
„To był wyścig jak roller-coaster. Na pierwszym okrążeniu uszkodziłem przednie skrzydło i pomyślałem sobie, że to koniec szans na zwycięstwo. Potem miałem dużo podsterowności, ale udało mi się to wyprostować dzięki ustawieniom i tempo wróciło, a my byliśmy bardzo mocni” – opowiadał Charles.
„Oczywiście czułem się bardzo silny w pierwszej fazie wyścigu i że straciłem trochę czasu za Carlosem. Ostatecznie to raczej nie zmieniło końcowego rezultatu, ale na przyszłość musimy wszystko sprawdzić” – dodał Leclerc po wyścigu.
Leclerc nie był też zadowolony ze strategii zespołu związanej z wyjazdem samochodu bezpieczeństwa i decyzji o pozostaniu na torze na starych oponach twardych. W trakcie wścigu nie domagał się jednak zjazdu.
„Czułem, że zwycięstwo staje się coraz bardziej realne, ale wówczas wyjechał samochód bezpieczeństwa. To frustrujące. Było już późno, a potem zespół powiedział, żebym został na torze. Sami nie możemy zjechać więc zostałem i jest jak jest” – powiedział kierowca Ferrari.
Tuż po zakończeniu wyścigu Leclerc wypowiadał się bardziej zdecydowanie w komunikacie do zespołu.
„Ilość czasu, jaką straciliśmy w tym wyścigu jest… O mój Boże. Jedyną dobrą rzeczą z dziś jest wygrana Carlosa, ale do diabła, chłopaki!” – móił Charles, który na wspólnym zdjęciu po wyścigu musiał robić dobrą minę do złej gry.
Zanim Charles podszedł do mediów, „złapał go” Mattia Binotto.
„Oczywiście chciał mnie pocieszyć” – powiedział Monakijczyk, choć scena ta nie wyglądała na klasyczne pocieszanie.
Leclerc looks like he's getting a telling off from Mattia Binotto 👆 pic.twitter.com/qlLy8IbZny
— Sky Sports F1 (@SkySportsF1) July 3, 2022
Binotto tłumaczy
Znacznie spokojniejszy był i jest Mattia Binotto. Tuż po wyścigu szef Ferrari powiedział, że to była odpowiednia decyzja zespołu w tych okolicznościach.
„Uważaliśmy, że podwójny pit-stop jest nie do wykonania, dlatego musieliśmy dokonać wyboru. Wybraliśmy Carlosa ponieważ Charles był z przodu i miał świeższe opony. Liczyliśmy, ze opony miękkie będą się szybko degradowały, ale nie. Nie musimy jednak niczego wyjaśniać w zespole. Rozumiemy, że Charles jest rozczarowany, ale przejechał fantastyczny wyścig ze znakomitym tempem i obronami. Musimy pozostać spokojni i skupić się na pracy” – mówił szef Ferrari.
Krótka analiza, przeprowadzona przez Sky Sports po wyścigu pokazuje jednak, że w momencie wprowadzenia samochodu bezpieczeństwa Leclerc miał 4,5 sekundy przewagi nad Sainzem i był około 10 sekund przed aleją serwisową. Sainz znacznie zwolnił chcąc zrobić miejsce na podwójny pit-stop. W efekcie tego, w ostatnim momencie gdy Leclerc mógł zostać zawołany do boksów, miał 7,5 sekundy przewagi nad Sainzem, co w zupełności wystarczyłoby na wykonanie podwójnego pit-stopu bez dużej straty czasowej Hiszpana.
„Oczywiście teraz widzimy, że opony miękkie dla Leclerca byłyby lepszą decyzją, ale tego nie wiedzieliśmy w trakcie wyścigu. Wystarczy spojrzeć na ubiegłoroczne Abu Zabi i Lewisa Hamiltona. Mercedes zdecydował, że ma pozostać na torze podczas okresu neutralizacji, co kosztowało go mistrzostwo świata po nieregulaminowym wznowieniu wyścigu. My zdecydowaliśmy się teraz na danie Carlosowi innej strategii by pokryć wszelkie możliwości. Jeżeli nie rozdzielilibyśmy strategii, wówczas ryzykowalibyśmy przegraniem wyścigu i oddaniem zwycięstwa naszym rywalom” – dodał Binotto.
A jaka jest jego wersja rozmowy z Leclerciem po wyścigu?
„Powiedziałem mu: rozumiem twoje rozczarowanie, ale przejechałeś fantastyczny wyścig, walcząc na starcie i później na twardych oponach, gdy inni mieli miękkie. Myślę że pojechał niesamowicie więc trudno by był zadowolony z rezultatu” – dodał Włoch.