Choć szkody na kwotę blisko $4 mln są w Haasie zasługą jednego kierowcy w tym sezonie to szef ekipy, Gunther Steiner, poprosił zarówno Micka Schumachera jak i Kevina Magnussena o szczególne uważanie na auto na trudnym ulicznym torze w Baku.
Schumacher tłumaczy
Tuż po wypadku w Monako, Mick Schumacher był mocno zdziwiony tym, co się stało.
„Cały tor był miejscami wilgotny, ale były też suche partie. Wjechałem trochę za szeroko w zakręt 12, co prawiło opony z prawej strony. Potem, przejeżdżając przez szykanę, pojechałem ostrożnie ze względu na okoliczności. Wyjechałem około 10 cm za szeroko na mokre miejsce so sprawiło uślizg obu kół z tej strony. Próbowałem to skorygować, ale uderzyłem w bandę” – tłumaczy Mick.
Schumacher podkreśla, że nie dostał żadnego ostrzeżenia przed tą przygodą, która wyglądała nietypowo.
„To przyszło znikąd. I z kim bym nie rozmawiał to mówił, że to wyglądało dziwnie. Oczywiście nie możemy już teraz sprawdzić, czy doszło do jakiejś awarii, ale dane sugerują, że jej nie było, po prostu był to mokry fragment. Był to pechowy i dziwny wypadek” – mówi Niemiec.
Mick przyznaje, że bardzo mocno naciska by uzyskać rezultat, na jaki stać jego samochód, ale teraz musi nauczyć się odpowiedniego balansu.
„Szczególnie, gdy stawka jest tak blisko siebie, te 10 centymetrów ma znaczenia. Chodzi zatem o ocenę ryzyka i nagrody, a my próbujemy być w punktach i musimy podejmować ryzyko. Jest to jednak jeden z elementów, nad którymi muszę popracować” – przyznaje Mick, cytowany przez Autosport.
Tańszy niż myślano
Marnym pocieszeniem dla Haasa jest to, że wypadek Schumachera w Monako okaże się prawdopodobnie mniej kosztowny niż pierwotnie zakładano. Jak powiedział Autosportowi Simone Resta – dyrektor techniczny Haasa – niektóre części z auta Niemca będą nadawać się do dalszego użycia.
„Haas musiał wymienić karoserię i części skrzyni biegów ze względu na nienadające się naprawić szkody. Nawet silnik pozostał nietknięty” – pisze Franco Nugnes z autosport.com. Nadwozie, którego używał Mick w Monako, stanie się teraz jego rezerwowym.
W zgodnej opinii ekspertów, wypadek Schumachera wyglądał groźniej niż w rzeczywistości był, a dodatkowo bolid F1 jest tak zaprojektowany, by po uderzeniu pod danym kątem rozpadał się właśnie na 2 części.
Problemy
Szef ekipy po tych wypadach Schumachera musi patrzeć na finanse, logistykę oraz dbać o swoich mechaników, dlatego zależy mu na tym, by większej liczby wpadek nie było.
„Wyzwaniem obecnie jest logistyka i przemieszczanie się między kontynentami. To długie podróże i zespół pracuje bardzo mocno by to wszystko się udało. Mają tylko kilka dni by wszystko złożyć i ponownie rozłożyć. Jeżeli pojawiają się jakieś uszkodzenia samochodów, wówczas robi się jeszcze trudniej. Liczymy więc na brak uszkodzeń w Baku” – mówi dla autosportu Steiner przed GP Azerbejdżanu.
Szef Haasa mówi, że Mick Schumacher nie może jeździć dalej w taki sposób.
„Nie jest możliwe, by nadal kontynuował wypadki. On o tym wie. Jasne, chce zdobywać punkty, ale jeżeli uderzasz w bandę to ich nie zdobywasz. Mick jest tego świadom więc nie nakładam na niego kolejnej presji i nie wkładam mu tego do głowy” – mówi Steiner.
Magnussen z kontuzją
Nie tylko przez problemy finansowe Haas musi uważać podczas Grand Prix Azerbejdżanu. Okazuje się, że problem zdrowotny ma też Kevin Magnussen.
„Rozmawiałem z Kevinem podczas GP Australii. Mówił mi, że ma bóle nerwów, biegnących od jego ramienia do szczęki. Wiedzieliśmy, że to od podskakiwania samochodu. Kręgosłup nieustannie naciskał na nerwy. Teraz, gdy zespół rozwiązał problemy z porpoisingiem, jest znacznie znacznie lepiej” – mówi dla planetf1.com Nikolaj Madsen, jeden z fizjoterapeutów duńskiego kierowcy.