Grand Prix Wielkiej Brytanii – to wyścig, do czasu którego Lewis Hamilton chciałby dysponować samochodem zdolnym do walki z Ferrari i Red Bullami. Mistrzowie świata nie zdecydowali się na radykalną zmianę koncepcji po rywalizacji w Hiszpanii i Monako.
Mercedes od początku sezonu walczył z odbijaniem bolidu od nawierzchni czyli tzw. porpoisingiem. Blokowało to rozwój bolidu z Brackley, który według Toto Wolffa „na papierze” powinien być bardzo szybką konstrukcją.
Podczas Grand Prix Hiszpanii i GP Monako problemów z tym zjawiskiem już nie było, ale Mercedes w Księstwie miał problem z jazdą po nierównościach, co również wpłynęło na formę zespołu.
Lewis Hamilton liczy na to, że wszystkie problemy blokujące potencjał jego auta uda się szybko rozwiązać i ruszyć w pogoń za tempem prezentowanym przez Ferrari i Red Bulla.
„Mam nadzieję, że do Grand Prix Wielkiej Brytanii na Silverstone będziemy mieli tak szybki samochód, jakiego chcemy i będziemy w stanie walczyć z Ferrari i Red Bullem. Byłoby miło odwdzięczyć się kibicom podczas naszego domowego wyścigu” – mówi wicemistrz świata, cytowany przez Speedweek.
„Wiem, że praca w fabryce nad poprawieniem samochodu odbywa się bez ustanku. Nie mam wątpliwości, że prędzej czy później osiągniemy to, co chcemy” – dodaje Hamilton.
Bez zmiany koncepcji
Podczas przedsezonowych testów F1 w Barcelonie, Mercedes przedstawił bardziej standardową od obecnej koncepcję bolidu z typowymi sidepodami. Dopiero w Bahrajnie pojawiła się obecna. Zespół mówił przed rywalizacją w GP Hiszpanii, że zebrane tam dane posłużą do oceny, która koncepcja jest lepsza i z którą powinni kontynuować sezon 2022.
Teraz Toto Wolff w rozmowie z Formula Rapida mówi, że póki co ekipa z Brackley będzie „szlifowała” aktualną koncepcję.
„Jeżeli chcesz zmieniać filozofię pracy auta, najpierw musisz zrozumieć, co sprawi, że nowa koncepcja będzie szybsza od obecnej. Gdybyśmy to wiedzieli, to już byśmy to zrobili. Obecnie wierzymy jednak mocno w strukturę naszej organizacji i próbujemy rozumieć i rozwijać obecny samochód by zwiększyć jego tempo” – mówi szef Mercedesa.
„W obecnej sytuacji nadal nie zdołaliśmy zmniejszyć straty do czołówki i myślę, że musimy nadal szlifować obecną koncepcję, a gdy przyjdzie czas na decyzję co do przyszłego roku, wówczas zdecydujemy czy trzymać się obecnej architektury czy aerodynamiki. Nie jesteśmy jednak jeszcze w tym punkcie” – dodaje Wolff.
Póki co problemy
Ekipa nie ma dobrych wieści dla kierowców przed Grand Prix Azerbejdżanu, które zostanie rozegrane w tym tygodniu. Mercedes spodziewa się podczas rywalizacji na nierównym torze ulicznym podobnych problemów jak w Monako.
„Było nam znacznie trudniej skłonić samochód do Pracy w Monako niż w Barcelonie. Podczas GP Hiszpanii pokazaliśmy dobre tempo wyścigowe, choć nadal traciliśmy do Ferrari i Red Bulla. Wyzwaniem Monako były niskie prędkości i bardzo wyboisty tor, na którym mieliśmy problemy z samochodem. To wpłynęło na pewność siebie kierowców i ich problemy z prowadzeniem auta. Nie mogliśmy się zatem zbliżyć do naszego optimum. Baku może przysporzyć nam podobnych wyzwań” – mówi Andrew Shovlin, główny inżynier Mercedesa, cytowany przez planetf1.com.
„Pracujemy nad obszarami, które poprawią prowadzenie i ustawieniami, które wprowadzą samochód jak najbliżej optymalnego okna. Jesteśmy jednak świadomi tego, że by wydobyć formę z auta, musimy to okno poszerzyć na szerszy zakres torów. Tym zajmujemy się podczas przygotowań do Baku, pracując jednocześnie długoterminowo na kolejne tory. Pracujemy naprawdę ciężko bo nasi kierowcy chcą wrócić do czołówki” – dodaje Shovlin.
Źródło: Formula Rapida, Speedweek, planetf1