Po świetnym początku sezonu, Ferrari zalicza kolejny weekend rozczarowań – tym razem po całości. Red Bull uciekł im o 44 punkty w klasyfikacji generalnej, a Leclerc stracił 2. miejsce wśród kierowców. Co więcej, za chwilę może zacząć otrzymywać kary za wymianę jednostki napędowej.
Leclerc przytłoczony, ale ufa
Zdobył pole position w imponującym stylu, a następnie jechał po zwycięstwo wyścigu ze świetnym tempem. Jego walka zakończyła się po 20 okrążeniach z powodu awarii – prawdopodobnie silnika. Charles Leclerc ma powody do rozczarowania po Grand Prix Azerbejdżanu.
„To boli. Nie znajduję słów by to opisać i to oczywiście bardzo rozczarowujące. Musimy dowiedzieć się, co się stało i zapobiec temu w przyszłości. Byliśmy szybcy i nie mieliśmy praktycznie żadnych problemów w pierwszej części sezonu. Teraz jest ich więcej, ale nie mieliśmy sporych zmian, a jeżeli już, były to zmiany na lepsze” – mówił po zakończeniu swojego wyścigu Charles Leclerc.
Nie wiedział on jeszcze oczywiście, co stało się z jego autem.
„Trudno to teraz zrozumieć i musimy to przeanalizować. Nie mam pełnego obrazu tego, co dziś się stało. Nie mam żadnych wieści, nie rozmawiałem z nikim. Tak osobiście, to bardzo boli” – dodał Monakijczyk.
Leclerc cały czas jednak ufa Ferrari i chce kontynuować walkę o mistrzostwo świata.
„Jestem pewien, że mentalnie będę tak mocny, jak byłem 5 wyścigów temu, gdy prowadziłem w mistrzostwach. Musimy przezwyciężyć te problemy, a niezawodność jest czymś, na czym musimy skupić większą uwagę po 3 ostatnich wyścigach. Wierzę, że możemy zdobyć mistrzostwo, ale musimy pracować. W ostatnich wyścigach straciliśmy za dużo punktów” – powiedział Charles, dodając, że ostatnie wydarzenia nie wpływają na jego pewność siebie.
Sainz żałuje
Jeszcze wcześniej, już na 10. okrążeniu, odpadł Carlos Sainz. W jego przypadku zawiodła hydraulika.
„Ten sezon zdecydowanie nie przebiega po mojej myśli. Poszła hydraulika i było po wszystkim. Szkoda ponieważ bardzo dbałem o moje opony na pierwszych 9 okrążeniach, robiłem odstępy by mieć trochę czystego powietrza i chłodzić opony. To zły dzień dla zespołu. Musimy jednak trzymać się razem. To da nam pozytywną energię. Lepsze dni przyjdą” – mówił Carlos po wyścigu.
Heartbreaking. #essereFerrari🔴 #AzarbaijanGP #Charles16 #Carlos55 pic.twitter.com/M1fKWdkuFl
— Scuderia Ferrari (@ScuderiaFerrari) June 12, 2022
Binotto nie rozpacza
„To zdecydowanie był zły dzień. W porównaniu do ubiegłego roku zrobiliśmy na tym torze postęp jeżeli chodzi o osiągi jednak nadal jest dużo miejsca do poprawy jeżeli chodzi o niezawodność. Przeanalizujemy awarie, których doświadczyliśmy i będziemy starać się ich unikać” – mówił po wczorajszym wyścigu Mattia Binotto.
Zapytany, czy wie już co dokładnie stało się w autach jego kierowców, odpowiada szczerze, że nie.
„Myślę, że nie są one powiązane. Carlos miał problem hydrauliczny, inny od tego z Barcelony i być może będzie on bardzo łatwy do naprawienia. Musimy go zidentyfikować. W przypadku Charlesa… To coś innego, z pewnością związanego z silnikiem, co widać po dymie. Czy już doświadczyliśmy tego typu awarii? Nie sądzę, ale to możliwe. Dane z telemetrii raczej nie dadzą nam jasnej odpowiedzi i komponenty będą musiały zostać wysłane do Maranello byśmy w pełni zrozumieli, co się stało” – przyznawał po wyścigu szef Ferrari.
Co dalej z silnikiem?
W rozmowie ze Sky Sports Binotto przyznał, że przyszłość jednostki, która zawiodła w bolidzie Leclerca, jest niepewna.
„Wiedzieliśmy przed Baku, że niezawodność jest tu kluczowym czynnikiem w walce, na równi z osiągami. Zespół bardzo mocno pracował przez zimę nad samochodem, jednak teraz przekonaliśmy się, że nie jesteśmy w pełni niezawodni. Przed nami nadal praca, jednak tak jak na początku sezonu nie popadaliśmy w euforię z powodu wyników, tak teraz nie rozpaczamy po awariach. Musimy pozostać skupieni, wiedzieć co musimy naprawić i pracować” – mówił Binotto.
Win or lose. We’re in this together ❤️#essereFerrari 🔴 pic.twitter.com/U30J4pP6dO
— Scuderia Ferrari (@ScuderiaFerrari) June 13, 2022
„Musimy przeanalizować i zrozumieć, co stało się dziś. Nie wszystkie usterki są takie same i potrzebujemy czasu” – dodaje Binotto.
Ferrari nie podało jeszcze przyczyny awarii i ma kilka dni na ocenę, co jednostką – w najbliższy weekend wyścig w Kanadzie.
Przelicytowali
Ferrari było w świetny położeniu silnikowym w przypadku Leclerca aż do Grand Prix Hiszpanii. Przed GP Miami Monakijczyk dostał drugą jednostkę w tym sezonie, ale pierwszą z puli „w pełni zaktualizowanych”. Pierwsza spisywała się bardzo dobrze i był z nią tylko jeden mały problem – konieczność wymiany turbosprężarki.
W Miami nie było problemów, ale w Hiszpanii Leclerc stracił MGUH oraz Turbo – bezpowrotnie. Ferrari postanowiło zatem na Grand Prix Monako wrócić do silnika z początku sezonu. Tor w Księstwie nie wymaga wiele od jednostek napędowych więc było to dobrym pomysłem i Charles bez problemu wygrał kwalifikacje. W wyścigu zawiodła strategia.
Monako i Baku to jednak ogień i woda. W Azerbejdżanie bolidy uzyskują ogromne prędkości, mamy prostą liczącą 2,2 km, wysokie temperatury, a kierowcy wciskają pełen gaz przez ponad 60% okrążenia. To bardzo trudne warunki dla silników.
Red Bull dał swoim kierowcom nowe jednostki na ten wyścig, ale nawet to nie wystarczyło i na jednym kółku Leclerc zdecydowanie pokonał Verstappena i Pereza – na silniku, którego używał od początku sezonu, bez poprawek i z dużym przebiegiem.
Problem pojawił się, gdy tych okrążeń trzeba było pojechać więcej. Wysłużona jednostka Ferrari zawiodła i na 20. okrążeniu poleciał z niej dym.
Przed Kanadą Ferrari stoi zatem przed trudnym wyborem. Leclerc wykorzystał już 3 turbo w tym sezonie, a jedno padło bezpowrotnie. Jeżeli tego z Baku nie da się naprawić, wówczas będzie to już 4. ten element w sezonie dla Monakijczyka a to będzie oznaczało przesunięcie na polach startowych – 10 miejsc za pierwszy element.
Leclerc jechał po wygraną
Pierwszym problemem Ferrari w tym wyścigu w aucie Leclerca był bardzo wolny pit-stop, trwający 5,4 sekundy.
„Sama procedura zmiany kół przebiegła bardzo, bardzo dobrze. Zostały one nałożone bardzo szybko, ale z jakiegoś powodu oba podnośniki poszły do góry – zarówno przedni jak i tylny. Nie wiem czy są połączone czy jeden był konsekwencją drugiego itd. To coś, czemu musimy się przyjrzeć”.
Mimo tego powolnego pit-stopu, Binotto uważa, że Leclerc miałby duże szanse na zwycięstwo w Baku.
„Zespół dobrze zareagował na wirtualną neutralizację bo Charles był bardzo blisko alei serwisowej. Zachowali się bardzo bystrze. Wyścig po tym był jeszcze długi i pod koniec musielibyśmy zarządzać oponami, ale degradacja twardej mieszanki była bardzo mała. Przyjrzymy się liczbom, ale jestem dość pewny, że byliśmy mocni, szczególnie że do momentu awarii Charles był bardzo zadowolony z przebiegu wyścigu”
Co z klientami?
Ale nie tylko Ferrari doświadczyło w ten weekend problemów. Wyścigów nie ukończyli również Kevin Magnussen oraz Guanyu Zhou, korzystający z jednostek napędowych Ferrari.
„Z pewnością musimy przeanalizować ich awarie. Myślę, że ta Zhou być może nie jest związana z dostarczanym przez nas komponentem. To również musimy przeanalizować. Od tego również jest ta współpraca. Dostarczamy silniki klientom nie dla biznesu, który w tym przypadku nie jest zbyt dochodowy, ale dlatego, że to zawsze świetny, dodatkowy feedback techniczny. Cokolwiek się nie zdarzyło, będą to dla nas przydatne informacje. Jeżeli będą to te same części, które montujemy w naszych samochodach to z pewnością poświęcimy wiele czasu na analizy” – mówi Binotto.
Źródło: planetf1.com, racefans.net, Sky Sports F1