W najbliższy weekend, Formuła 1 zawita do Miami, do USA. Po okresie względnej posuchy, amerykański rynek znów przeżywa boom na F1. Przyczyniły się do tego niewątpliwie pochodzenie Liberty Media (główny udziałowiec F1 jest z USA), czy wzrost popularności F1 wśród społeczeństwa spowodowany emisją serialu platformy Netflix – Drive to Survive. USA to dla nas kluczowy rynek jeśli chodzi o wzrost, rozwój – powiedział, ogłaszając kontrakt na organizację GP Miami Stefano Domenicalli, obecny szef F1.
Odrobina historii
Jednak wyścigi GP w USA to nie tylko teraźniejszość. Historia motorsportu na najwyższym poziomie sięga „za oceanem” aż początków XX w. Po raz pierwszy, wyścig Grand Prix pojawił się w Stanach na długie lata przed powstaniem Formuły 1. Zawody odbyły się na wówczas na torze Savannah w stanie Georgia, 26 listopada 1908, a ich triumfatorem został Francuz Louis Wagner za kierownicą Fiata.
Wyżej wspomniane zawody w ramach serii American Grand Prize, w których, w późniejszych latach, brali też udział niektórzy kierowcy F1 m. in. Dan Gurney, odbywały się do 1958 roku, jednak zainteresowanie mieszkańców Ameryki Północnej wyścigami po owalu, oraz I i II Wojna Światowa spowodowały wycofanie się Europejczyków. Niestety, seria ta przegrywała jeśli chodzi o frekwencję z bardziej popularnymi w Stanach cyklami typu INDY CAR czy NASCAR i ostatecznie „umarła” śmiercią naturalną….
Od czasu założenia Formuły 1 w 1950 roku, w kalendarzu pojawiał się wyścig Indianapolis 500, ale nie wchodził on oficjalnie do kalendarza Mistrzostw Świata F1 i większość kierowców startujących na co dzień w F1 nie startowała w nim regularnie.
W grudniu 1959 roku, pierwszym oficjalnym Grand Prix USA F1 obwołano wyścig zorganizowany przez Rosjanina Aleca Ulmana w Sebring. Była to ostatnia runda dziewięciowyścigowego cyklu Mistrzostw Świata F1. Mimo paliwa, które skończyło się na ostatnim okrążeniu i konieczności dopchania do mety swojego Coopera, 4 miejsce w tych zawodach wystarczyło Australijczykowi Jackowi Brabhamowi do zapewnienia sobie pierwszego z trzech zdobytych przez niego tytułów mistrza świata. Wyścig wygrał inny kierowca z Antypodów, Nowozelandczyk Bruce McLaren z zespołu Cooper Climax, który pokonał swojego zespołowego partnera, Francuza Maurice Trintignanta o 0.6 sekundy, co do 2002 roku pozostawało najmniejszą różnicą na mecie GP USA.
Mimo stosunkowo emocjonujących zawodów i zawodników, którzy na podium przebili się z dalszych pól startowych, wyścig ten nie spełnił oczekiwań organizatorów i F1 zniknęła z toru Sebring.
Rok później Grand Prix USA zorganizowano na torze Watkins Glen. Pierwszy raz, wyścig w Stanach zadomowił się gdzieś na dłużej i w stanie Nowy Jork ścigano się aż do roku 1975, kiedy to uznano, że tor nie nadaje się już do dalszej rywalizacji z uwagi na coraz większe zaawansowanie techniczne bolidów przy niewystarczających standardach bezpieczeństwa obiektu.
Apetyty na F1 w Stanach jednak nie wygasły. Nie zrezygnowano całkowicie z organizowania rundy Mistrzostw Świata. Wyścig w przeniesiono w 1976 roku do Long Beach. Tam zawody rozgrywano w latach 1976-83. W sezonach 82 i 83 w wyścig w Long Beach nosił nazwę Grand Prix USA – Zachód. Drugą amerykańską eliminacją MŚ Formuły 1 zrobiono wtedy GP w Detroit – USA – Wschód. W międzyczasie też, na torze zbudowanym na parkingu hotelu Caesars Palace, w latach 1981 i 1982 odbywała się Grand Prix Las Vegas. Był to moment, kiedy Formuła 1 najagresywniej eksplorowała rynek amerykański, organizując w sezonie aż 3 wyścigi „za oceanem”.
Gdy minął największy „boom” na F1, a także pomni raczej rozczarowujących doświadczeń wyścigu w Las Vegas, promotorzy motorsportu w USA, podzielili wyścigi F1 w ich kraju na Grand Prix USA – Wschód odbywające się w Detroit i Grand Prix USA na torze w Fair Park w Dallas. Taki podział i dwa „amerykańskie wyścigi” utrzymały się tylko do roku 1984. W latach 1985 – 88 zrezygnowano z wyścigów w Dallas, a w 1989 roku, jedyną już GP USA przeniesiono do Phoenix. Zawody odbywały się tam przez trzy kolejne sezony, ale nie cieszyły się bardzo dużym zainteresowaniem „,miejscowych” kibiców i po roku 1991 zniknęły z kalendarza.
Na powrót F1 „za ocean” kibice czekali aż 9 lat. Dopiero kalendarz sezonu 2000 przewidywał wyścig F1 w USA. Tym razem areną zmagań miał być nieco zmieniony na tę okoliczność tor Indianapolis Motor Speedway w Indianie. Było to wielkie wydarzenie, nie tylko sportowe, ale i kulturalne. Zawodom towarzyszył wielki splendor. Na tor zawitało wiele sław. Jeśli chodzi o samą rywalizację sportową, na torze najszybszy był Michael Schumacher z teamu Ferrari. Był to jeden z jego pięciu triumfów w USA.
W atmosferze skandalu kończyły się zaś GP w 2002 i 2005 roku. Najpierw, w sezonie 2002 w wyścigu Schumacher prowadził przed metą, ale zwolnił na ostatnim kółku, by zbliżył się do niego kolega z zespołu Rubens Barichello, chciał doprowadzić do jak najmniejszej różnicy między kierowcami zdobywającymi dublet, ale pomylił się w obliczeniach i oddał Brazylijczykowi w zwycięstwo o 0,011 sek.
W 2005 roku z kolei, zespoły korzystające z opon Michelin (francuski producent przyznał, że ostatni szybki łuk na torze obciąża ich opony ponad miarę, co grozi niebezpiecznymi wypadkami, jakie miały miejsce już w treningach, a organizatorzy + niektóre zespoły nie chciały zgodzić się na spowolnienie łuku szykaną) wycofały się z wyścigu po okrążeniu rozgrzewkowym (to musiało odbyć się w pełnym składzie z uwagi na zobowiązania zespołów wobec sponsorów i organizatora) i finalnie do wyścigu wystartowało… zaledwie 6 samochodów na oponach Bridgestone. Kibice aż po dziś dzień sądzą się o zwrot funduszy za bilety, bo przecież nie za taką farsę zapłacili. Do dziś wyścig ten nazywany jest „największą hańbą w dziejach F1”.
Nie wiedzieć czemu, mimo tak kompromitujących wydarzeń, Formuła 1 w następnych sezonach znów wracała na tor zawiadowany przez Tony’ego George’a.
Po raz ostatni, na torze Indianapolis Motor Speedway, kierowcy F1 ścigali się 17 czerwca 2007 roku. Triumfował wtedy, po wewnątrz-zespołowej walce z Fernando Alonso, Lewis Hamilton z McLarena. Polscy kibice zapamiętali ten wyścig z zapewne zupełnie innego powodu. Nie wystartował w nim bowiem Robert Kubica jeżdżący wówczas jako etatowy kierowca w zespole BMW Sauber. Nie został on dopuszczony bowiem do startu przez obsługujących GP medyków, którzy obawiali się o jego zdrowie po wypadku, jaki Polak miał tydzień wcześniej podczas Grand Prix Kanady. Za kierownicą zastąpił go, rezerwowy wtedy… Sebastian Vettel. Niespełna 20 letni wtedy, przyszły mistrz świata, zdobył w swoim debiucie w F1 1 punkt (był 8, a wówczas punkty zdobywała jedynie pierwsza „ósemka”).
Od 2012 roku, za sprawą promotorów, m. in. Toma Hellmunda, jedyny jeszcze wówczas wyścig w USA przeniesiony został na nowopowstały tor w Austin. Pierwszym kierowcą, który wygrał na tym torze wyścig F1 był Lewis Hamilton, startujący wówczas w ekipie McLarena. Zresztą Brytyjczyk w Teksasie triumfował aż 5 razy. Do tego dołożył jedną wygraną na torze w Indianapolis, a to czyni go najbardziej utytułowanym kierowcą w dziejach amerykańskiej GP.
Pomimo posiadania mistrza świata F1 z 1978 roku – Mario Andrettiego, a także organizacji tak licznych imprez, amerykańskiemu kierowcy tylko raz udało się wygrać Grand Prix rozgrywaną na własnej ziemi. W kwietniu 1977 roku, po starcie z 2 pola Andretti zwyciężył w GP USA-Zachód w Long Beach. Rok później był drugi, a dwa lata później czwarty.
Aż dwóch reprezentantów gospodarzy „otarło się” o podium w Long Beach w 1981 roku. Czwarty był Andretti w Alfie Romeo, a piąty Eddie Cheever z Tyrrella. Co ciekawe Cheever przed własną publicznością, na podium stał aż trzykrotnie. W 1982 roku był trzeci w GP Las Vegas na torze Caesars Palace reprezentując francuski zespół Ligier, zaś w 1989 roku, w barwach Arrowsa był 3 we „właściwej” GP USA rozegranej po 9 latach przerwy w Phoenix.
Po starcie z 9 pola, Cheveer zajął też zaskakujące 2 miejsce w GP w Detroit w 1982 roku.
We „właściwej” GP USA, aż dwukrotnie Mario Andretti startował z pole position. Bohater gospodarzy wygrywał kwalifikacje dla Lotusa w 1968 i 78 roku, jednak wskutek wydarzeń wyścigowych, żadnego z tych PP nie zamienił w zwycięstwo.
Piotr Ciesielski
Źródła: gpracingstats.com, f1-fansite.com/pl, własne