Jeden ma 7 mistrzostw świata, drugi ma 4. W obu przypadkach lwi udział w nich miał bolid. Obaj chcą zmieniać świat na lepsze i obaj na złość mamie chcą odmrozić sobie uszy – z kolczykami. Albo poparzyć pupę.
Tło
Zaczęło się przed GP Australii kiedy to w wytycznych dyrektora wyścigu znalazło się przypomnienie o przepisie zakazującym używania przez kierowców w trakcie sesji kolczyków i biżuterii. Przepis ten jest obecny w F1 od 2005 roku. Jest podyktowany kwestiami bezpieczeństwa. Metalowe elementy mogą powodować większe obrażenia podczas wypadków, sprzyjać oparzeniom i utrudniać ewakuację kierowcy z kokpitu. Dodatkowo metalowy element może opóźnić lub uniemożliwić niektóre badania kierowcy po wypadku, na przykład rezonans magnetyczny.
Od razu pojawiły się głosy, że jest to skierowane w jednego kierowcę, jednak dyrekcja wyścigu zaznaczyła, że przepis nie jest wymierzony w żadnego kierowcę.
De facto problem dotyczył dwóch kierowców – jeżdżącego w obrączce Sebastiana Vettela oraz jeżdżącego w kolczyku Lewisa Hamiltona. Ten drugi mówił, że nie ma możliwości wyjęcia kolczyka z prawego ucha bo jest on „wspawany” i nigdy go nie zdejmuje.
Przed kolejnym wyścigiem dyrekcja wyścigu przypomniała o kolejnym przepisie związanym bezpieczeństwem – konieczności używania homologowanych strojów, które wytrzymują określony czas narażone na ogień. Konkretnie chodziło o bieliznę. To natomiast nie spodobało się Sebastianowi Vettelowi.
Do sprawy odniósł się Toto Wolff, pytając retorycznie: “Czy to jest bitwa, którą musi stoczyć na tym etapie nowy dyrektor wyścigowy?. Nie sądzę. Jeżeli jednak ma się okazać, że będzie jego największy błąd, to może popełniać go nawet 1000 razy”.
Już w Miami Lewis Hamilton pytany o ten zakaz mówił, że biżuteria to wyrażenie siebie i nie powinno się odbierać takiej możliwości. Anglik stwierdził, że może nawet podpisać specjalne oświadczenie, że bierze na siebie odpowiedzialność za jazdę z kolczykiem.
Sebastian Vettel natomiast stwierdził, że kierowcy „są na tyle dorośli, że mogą sami podejmować decyzje”.
Dyrekcja wyścigu jednak nie ustępowała i zażądała od zespołów specjalnego formularza, w którym kierowcy będą deklarowali zgodność swojego stroju z przepisami. Mercedes początkowo takiego formularza nie przesłał, ale po kilku godzinach go dostarczono.
Nie-protest
Kierowcy postanowili dać wyraz swojemu niezadowoleniu w związku z zapowiedziami respektowania przepisów. Na wczorajszą konferencję prasową Lewis Hamilton przyszedł w 3 zegarkach, kilku pierścieniach i łańcuszkach.
Lewis Hamilton turned up to the press conference wearing 3 watches, 8 rings, 4 necklaces and 2 earrings after the FIA outlined a new jewelry ban 👀💎 pic.twitter.com/ChKV2hcnnx
— ESPN F1 (@ESPNF1) May 6, 2022
Sebastian Vettel natomiast w trakcie treningów paradował po alei serwisowej w bieliźnie nałożonej na kombinezon wyścigowy.
Quand tu te prends pour le superman de la F1 😂#MiamiGP pic.twitter.com/DQRj6rbFFN
— TANGUETTE 🐇 💕🦁 (@TANGUETTE1) May 7, 2022
Dziś Vettel mówił, że jego ubiór wcale nie był protestem, a jedynie „zabawą”, jednak trudno nie szukać w tym pewnego nawiązania do wytycznych dyrektora wyścigu.
Ode mnie
Przede wszystkim, trzeba zwrócić uwagę, że dziś rozmowy nie byłoby, gdyby nie zaniedbania pzeszłości – poprzednich dyrektorów wyścigowych. Sprawiły one, że omawiany przepis stał się w pewnym sensie martwy, a kierowcy zaczęli czuć się coraz swobodniej.
Absolutnie nie winię (ja!) dyrektora wyścigu, że przypomina o tym zakazie kierowcom. Dla mnie to element porządkowania wielu kwestii po Michaelu Masim. Porządkował najważniejsze – jak limity toru, z którymi wreszcie nie ma problemu, porządkuje też mniejsze, ale czasem bardzo ważne.
Na poprawę bezpieczeństwa kierowców o ułamek procenta (upraszczając) wydawane są miliony dolarów przez FIA, F1 i zespoły. Przez te zabiegi psute i wypaczane jest widowisko – bolidy są cięższe również ze względu na systemy bezpieczeństwa, co chwilę w treningach mamy czerwone flagi, a w wyścigach samochody bezpieczeństwa. Poświęcamy ściganie i równość rywalizacji dla wyższego celu – bezpieczeństwa.
I wtedy znajdą się tacy, co w imię „wyrażania siebie” nie mogą zdjąć obrączki, założyć ognioodpornych majtek czy zdjąć kolczyka? Wyrażać siebie można na kasku, koszulce, ubiorem, tatuażami, a przede wszystkim wypowiedziami. Wydaje mi się, ze może się ono odbyć bez kolczyka czy majtek z poliestru. I to tylko na czas pobytu w kokpicie. Piłkarze czy przedstawiciele innych dyscyplin nie mają z tym problemu. Wy uważacie to za atak na wolność.
Argumentacja, że są dorośli i mogą sami podejmować decyzje jest tak dziecinna, że gdyby mnie zapytano, kto mógł tak powiedzieć, to na jednym z ostatnich miejsc umieściłbym Vettela – a to właśnie on to powiedział. W takim razie jak kiedyś któremuś umyśli się, że będzie jeździł bez kasku i też może podpisać dokument, że bierze za to odpowiedzialność. A jak zginie, to kibice i tak powiedzą, że go FIA zabiła. W tej kwestii nie może być pobłażania i ustępstw.
Hamilton jest kontrowersyjny, polaryzuje i o tym wiedzieliśmy. Ale Vettel zawiódł mnie wczoraj na całej linii. Tak dziwnego pajacowania przy absolutnym braku racji nigdy bym się nie spodziewał.
Panowie, w świetle tego, co teraz dzieje się na świecie dziwi mnie, że martwi was brak możliwości wyrażenia siebie poprzez inne gacie czy błyskotkę w uchu. Wasze słuszne przekazy, które wyrażacie w social mediach czy na koszulkach są zacierane przez spór o takie pierdoły. Są zasady, stosujcie się do nich.
I żeby nie było – doceniam osiągnięcia obu kierowców. Hamilton jest genialnym zawodnikiem, Vettel jest świetnym zawodnikiem. W tym tekście odnoszę się jedynie do ich zachowania w tej sprawie i popieram wiele ruchów i wypowiedzi, które prezentują na temat ratowania klimatu i równości na świecie.
fot. Motorsport Photos, motorsport.com